Groźne uszkodzenia reaktorów w japońskich elektrowniach atomowych w wyniku trzęsienia ziemi i tsunami wywołały w USA dyskusję na temat bezpieczeństwa energetyki nuklearnej. Rząd broni swego programu zwiększania jej roli w gospodarce kraju.
Po katastrofie w Japonii część Demokratów w Kongresie wezwało do rewizji tego programu. Środowiska lewicowe domagają się wstrzymania budowy nowych reaktorów.
Demokratyczna przewodnicząca senackiej Komisji Ochrony Środowiska, senator Barbara Boxer z Kalifornii powiedziała, że rząd powinien rozważyć zamknięcie starszych elektrowni atomowych, pracujących według technologii użytej w japońskich reaktorach w elektrowni Fukushima, które uległy katastrofie.
Demokratyczny kongresman Edward Markey z Massachusetts zaapelował o zamrożenie budowy elektrowni nuklearnych na terenach aktywnych sejsmicznie i wprowadzenie dodatkowych środków bezpieczeństwa w istniejących elektrowniach.
W czwartek Union of Concerned Scientists (Związek Zatroskanych Naukowców), lewicująca organizacja walcząca ze zbrojeniami atomowymi, ogłosiła raport wyliczający 14 przypadków awarii w amerykańskich elektrowniach nuklearnych w zeszłym roku, które o mało nie spowodowały tragicznych wypadków. Naukowcy wezwali administrację prezydenta Baracka Obamy do zmiany polityki nuklearnej.
Inna lewicująca organizacja, Public Citizen's Energy Program, zaapelowała o cofnięcie federalnych dotacji dla przemysłu energetyki atomowej, które sięgnęły już - według jej obliczeń - 500 miliardów dolarów.
Na 105 reaktorów atomowych pracujących w USA 23 działają według starszej technologii zwanej BWR Mark 1, zaprojektowanej przez koncern General Electric - tej samej, którą stosuje się w elektrowni Fukushima I, zbudowanej w latach 60.
Po groźnej awarii w elektrowni Three Mile Island w 1979 r. i katastrofalnej eksplozji i pożarze w elektrowni w Czarnobylu w ZSRR w 1986 r. w USA wzmocniono zabezpieczenia przeciw wypadkom.
Nadal jednak - podkreślają niektórzy eksperci - nie rozwiązano problemu bezpiecznego przechowywania zużytego paliwa nuklearnego.
Mimo to, w odróżnieniu od krajów europejskich i Chin, gdzie po kataklizmie w Japonii zarządzono kontrolę starszych elektrowni atomowych i wstrzymano wydawanie pozwoleń na budowę nowych, w USA rząd nie zmienił polityki rozwijania energetyki nuklearnej.
W środę na przesłuchaniu przed Komisją Ochrony Środowiska Izby Reprezentantów minister energetyki Steven Chu powiedział, że administracja nadal popiera wydatki i subwencje federalne na budowę nowych reaktorów. "Te stanowisko się nie zmieniło" - oświadczył.
Gregory Jaczko, przewodniczący Nuklearnej Komisji Regulacyjnej, kontrolującej przemysł atomowy w imieniu rządu, zapewnił Kongres, że jego agencja "poczyni wszelkie niezbędne kroki w celu zagwarantowania bezpieczeństwa elektrowni nuklearnych". Podkreślił, że wszystkie instalacje nuklearne "pozostają bezpieczne".
Eksperci popierający politykę administracji zwracają uwagę na korzyści z energii nuklearnej, m.in. fakt, że nie przyczynia się ona do ocieplania się klimatu, jak tradycyjne źródła energii: węgiel i ropa naftowa.
Rozwiązanie problemu bezpieczeństwa upatrują w nowocześniejszych technologiach reaktorów. Chodzi tu m.in. o sposoby użycia paliwa nuklearnego nie zagrażające roztopieniem się prętów paliwowych i ich obudowy oraz technologie nie wymagające energii elektrycznej w celu uruchomienia urządzeń chłodzenia.
W Japonii główną przyczyną katastrofy było przerwanie dostaw prądu wskutek trzęsienia ziemi i tsunami, co spowodowało unieruchomienie pomp chłodzących reaktory.