Klasztor mi się nie podobał, bo wyglądał jak więzienie – wspomina o. Janusz, opiekun nowicjuszy.
Znakomity dokument „Nowicjusz” Łukasza Wosia OP rozpoczynają sceny nauki śpiewania. Nieco później nowicjusze prezentują swoje umiejętności wokalne. - W Gdańsku mieście mym Lechia dzisiaj gra - śpiewa jeden z nich, kibic Lechii. - Myślałem, że zostanę europosłem. W życiu bym nie pomyślał, że będę tutaj stał – zwierza się inny.
Zanim bohaterowie dokumentu włożą habit i złożą śluby zakonne, muszą przejść okres prenowicjatu, a później nowicjatu. Z pewnością nie wszyscy tak do końca zdają sobie sprawę, co ich czeka. A przecież decydując się na włożenie habitu wchodzą w rzeczywistość zupełnie im nie znaną. Film nie ma komentarza zza kadru. O motywach wstąpienia do klasztoru, swoich nadziejach z tym związanych, marzeniach, ale też o swoich wątpliwościach i kryzysach opowiadają sami nowicjusze. Reżyserowi udało się nakłonić ich do szczerych, nieraz zaskakujących wyznań. Okres prenowicjatu i nowicjatu to także okres swoistej selekcji. Niektórzy uświadomią sobie, że chcą pójść inną drogą.
Film przedstawia rolę, jaką pełnią towarzyszący nowicjuszom mistrzowie, a także ich życie codzienne. Doskonały montaż i zdjęcia to kolejne atuty filmu, który ogląda się jednym tchem. Szkoda, że filmów o tematyce religijnej na takim poziomie artystycznym nie powstaje u nas zbyt wiele.
Nowicjusz, reż Łukasz Woś, Polska 2023, w kinach od 24 lutego
Edward Kabiesz