O potędze PZU, spojrzeniu na gospodarkę z wysokości 24. piętra i „Tańcu z gwiazdami” z Andrzejem Klesykiem rozmawia Andrzej Godlewski.
Andrzej Klesyk jest prezesem Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń, ukończył ekonomię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz jako jeden z pierwszych Polaków studia menadżerskie MBA w Harvard Business School.
Andrzej Godlewski: Czy wystartuje Pan w nowej edycji „Tańca z gwiazdami”?
Andrzej Klesyk: – Nie wiem, skąd wzięła się ta zabawna plotka. Buty taneczne zawiesiłem przecież na kołku 21 lat temu.
To teraz, już jako amator, spełnia Pan warunki programu, no i oczywiście może Pan liczyć na sympatię jurorki Iwony Pavlović.
– Z Iwoną kiedyś walczyliśmy na turnieju o mistrzostwo Polski w tańcach towarzyskich. Ona zdobyła je ze swoim mężem, ja niestety nie znalazłem się nawet na podium.
Ale w konkursie na prezesa PZU Pan wystartuje i chce rządzić jedną z największych polskich firm przez kolejne trzy lata. Dlaczego? Co takiego jest w PZU? Przecież gdzie indziej mógłby Pan z łatwością zarabiać większe pieniądze.
– To prawda. Ale skoro w pracy spędza się 12–14 godzin dziennie, to trzeba lubić to, co się robi. Ja przez wiele lat pracowałem w firmach doradczych i w pewnym momencie ta praca przestała mnie fascynować. Tymczasem PZU z każdym dniem pociąga mnie coraz bardziej. Bardzo lubię tę firmę i ludzi, którzy w niej pracują.
W zeszłym roku, także za Pana przyczyną, udało się wykupić PZU z „holendersko-portugalskiej niewoli”, czyli od Eureko. Ale to kosztowało 18 mld zł. Czy było warto?
– Ta kwota jest źle przedstawiana. Eureko posiadało przecież 33 proc. udziałów (wartości ok. 12 mld zł), a dodatkowo żądało od Skarbu Państwa 35 mld zł, i o taką kwotę wnioskowało przed Międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym. Gdyby polski rząd nie zawarł ugody z tą spółką, bardzo ucierpiałby na tym wizerunek Polski za granicą i nadal groziłoby nam bardzo wysokie odszkodowanie. Dobrze więc, że ostatecznie się porozumieliśmy. Za sprzedanie udziałów w PZU i za wycofanie się z polskiego rynku Eureko otrzymało znacznie mniej, niż początkowo żądało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Andrzejem Klesykiem