O moralności i szarych postaciach w polityce z posłem PO Jarosławem Gowinem rozmawia Andrzej Grajewski
Andrzej Grajewski: Nie miał Pan wątpliwości, gdy stawiany był wniosek w sprawie odebrania immunitetu posłowi Ziobrze?
Jarosław Gowin: – Miałem. Uważam, że były minister jest odpowiedzialny za wiele działań, które powinny być sprawdzone przez prokuraturę. Ale czy akurat to, że ujawnił akta Jarosławowi Kaczyńskiemu? Nie jestem pewien. Dlatego poprosiłem kierownictwo Klubu Platformy o zgodę na to, bym mógł wstrzymać się od głosu. Zgodę otrzymałem. Ostatecznie jednak poseł Ziobro sam zrezygnował z immunitetu, co uważam za decyzję najwłaściwszą.
Pytam dlatego, że zarzuty wobec posła Ziobry są, nie tylko moim zdaniem, bardzo wątpliwe. Gdy próbowano odebrać immunitet Waldemu Dzikowskiemu z PO, oskarżonemu w sprawie korupcyjnej, byliście przeciw.
– Rzeczywiście, moi ówcześni koledzy w Sejmie (ja byłem wtedy senatorem), obawiali się, że prokuratura podległa min. Ziobrze nie gwarantuje bezstronności śledztwa. Natomiast w tej chwili poseł Dzikowski zobowiązał się przed zarządem krajowym do dobrowolnego zrzeczenia się immunitetu, jeśli prokuratura podtrzyma zarzuty.
Lgną jednak do Was takie postacie, jak posłowie Dzikowski, Sawicka, Szczypiński, którzy znaleźli się w kolizji z prawem. Nie niepokoi to Pana?
– Każdy ze wspomnianych przez pana przypadków jest inny. Każdy wymaga wyjaśnienia i mogę panu zagwarantować, że wyjaśnimy je do końca, nawet gdyby miało nas to zaboleć. Dopóki nie ma decyzji sądu, nikogo nie chcę usprawiedliwiać ani przesądzać o winie. Ale zwrócę panu uwagę, że zarzutów korupcyjnych pod naszym adresem nie jest wcale więcej niż pod adresem polityków z partii, która walkę z korupcją umieściła na swoich sztandarach, czyli PiS-u. Wydaje mi się, że pańskie pytanie zdradza uleganie stereotypowi, że Platforma to partia „liberałów-aferałów”, jak o nas mówią przeciwnicy. Mogę Pana zapewnić, że stawiamy naszym członkom bardzo ostre wymagania jeśli chodzi o standardy moralne. I generalnie uważam, że pod tym względem nie jest najgorzej. Problem widzę gdzie indziej. To pytanie, czy Platforma będzie miała wystarczającą determinację, aby zwalczyć coś, co jest być może największą plagą polskiego życia, a więc opór korporacji. Mam na myśli korporacje: prawniczą, lekarską, akademicką, urzędniczą, związkową… One hamują rozwój wolnego rynku, uniemożliwiają uczciwą konkurencję, osłabiają rozwój gospodarczy. Mówiąc krótko, są pasożytami niszczącymi Polskę. I drugi problem. Wszyscy w kierownictwie Platformy zdajemy sobie sprawę, że dzisiaj do naszej partii lgną ludzie, których Jarosław Flis określił kiedyś mianem gatunku „homo geszeftus”. Niekiedy są to ludzie powiązani prawdopodobnie z dawnymi służbami komunistycznymi lub ze środowiskiem postkomunistycznym. Zablokowanie ich powrotu to zadanie niesłychanie trudne. Oni są jak morowe powietrze, wciskają się przez dziurkę od klucza. Tu i ówdzie pewnie im się to uda, tak jak udało się im zająć eksponowane stanowiska w ekipie Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że nie ma w Platformie przyzwolenia na to, aby ci ludzie wracali na eksponowane stanowiska w życiu publicznym. Nieprzypadkowo Platforma, po 20 latach, doprowadzi wreszcie do odebrania przywilejów emerytalnych dawnym esbekom.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski