O Bogu, który nie może wytrzymać w śmierci; dźwięku, na który zmarli wyskoczą z grobów, i o tym, jak będziemy wyglądali po zmartwychwstaniu z ks. Grzegorzem Strzelczykiem rozmawia Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz: Ksiądz pyta: Dlaczego pani taka smutna? Przecież Jezus zmartwychwstał”. A ona: No tak, zmartwychwstał, ale kiedy to było…
ks. Grzegorz Strzelczyk: – Zbyt często pojmujemy zmartwychwstanie jako fakt z przeszłości. Zapominamy o tym, że Dobrą Nowiną nie jest tylko to, że Jezus zmartwychwstał, ale przede wszystkim to, że żyje! Konsekwencja zmartwychwstania jest o wiele istotniejsza niż sam jego fakt. Dlaczego? Bo jeżeli Jezus żyje, to znaczy, że Jego obecność jest aktualna. To nie jest osoba z przeszłości, ale Ktoś, do Kogo mogę się odnieść. On może wejść w moje życie, tak jak wchodził w życie apostołów, czy Szawła pod Damaszkiem…
Ale może też w tym życiu sporo poprzewracać. Może dlatego apostołów przeraziła opowieść kobiet wracających znad grobu? Czy to nie dziwne?
– Oni przerazili się, bo zdążyli się już oswoić z myślą, że Chrystus zmarł. Myśleli tak: fajnie było, mieliśmy nadzieję, ale wszystko się zawaliło. Trudno, wracamy do domu. A tu nagle trzęsienie ziemi: On żyje! I co teraz? Dopóki Chrystus nauczał, a wszystko działo się wedle jakiegoś uporządkowanego schematu, to wiedzieli mniej więcej, czego się spodziewać. Powstanie z martwych przekroczyło to wszystko. Przerazili się.
Rzadko przeżywamy Triduum jako jednolitą całość. Jest męka, potem długo, długo nic, a dopiero na końcu zmartwychwstanie. Mówimy: trzy dni w grobie. Ale, po prawdzie, jakie to trzy dni? Kawałeczek piątku, sobota i niedzielny poranek.
– „Zmartwychwstał dnia trzeciego”, a nie – jak często myślimy – po trzech dniach! To różnica.
A czy to nie jest tak, że tęskniący Bóg chciał wypełnić proroctwa, a jednocześnie jak najbardziej skrócić czas rozłąki?
– Może i tak? Bardzo ważne jest to, co wydarzyło się pomiędzy śmiercią a Zmartwychwstaniem. To prawda wiary, która się nam jakoś zagubiła: Jezus zstąpił do otchłani. Śmierć Jezusa jest zejściem Boga w śmierć. A Bóg w śmierci nie może wytrzymać. Ląduje w krainie zmarłych, by eksplodowało w niej życie…
Których zmarłych? Tych, którzy żyli przed Chrystusem? Mówiąc o piekle, myślimy przecież o tych, którzy utracili definitywnie kontakt z Bogiem…
– Tłumaczenie „zstąpił do piekieł” nie jest najszczęśliwsze. Chodzi raczej o Szeol, Otchłań, o poczekalnię pełną zmarłych oczekujących na Boga, który zrobi coś z ich śmiercią. Nie ma tu stanu definitywnego. To nie jest piekło. Śmierć Jezusa umożliwia nawet tu eksplozję życia. Zbyt często skupiamy się na samej męce i śmierci. Ale to jedna strona medalu. Tymczasem wczesna duchowość chrześcijańska nastawiona była przede wszystkim na zmartwychwstanie. Dlatego świętujemy niedzielę, a nie piątek. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, próżna jest wasza wiara” (por. 1 Kor 15,14). Dobra Nowina to opowieść o życiu, które Chrystus rozlewa w świecie poprzez swe zmartwychwstanie. Chrystus żyje, a to znaczy, że mogę Go realnie spotkać. Paweł spotkał Go pod Damaszkiem, ja mogę w autobusie lub na przejściu dla pieszych!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz