O szkołach dobrych i złych, nauce sześciolatków i religii na maturze z Katarzyną Hall, ministrem edukacji narodowej, rozmawia Leszek Śliwa
Katarzyna Hall – matematyk, nauczycielka, działaczka oświatowa i społeczna, była wiceprezydent Gdańska, współzałożycielka pierwszych szkół prywatnych w Trójmieście, współautorka programów nauczania dla szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum znanych pod nazwą „Klocki Autonomiczne”.
Leszek Śliwa: Jaka jest właściwie polska szkoła: bardzo zła, wymagająca natychmiastowych reform, czy bardzo dobra, skoro wielu Polaków tak dobrze sobie radzi za granicą?
Min. Katarzyna Hall: – Są olbrzymie różnice między szkołami. Jako wiceprezydent Gdańska obserwowałam, jak wypadają na egzaminach absolwenci poszczególnych szkół. I proszę sobie wyobrazić, że niektóre szkoły uzyskują wyniki trzy razy gorsze od innych. Nie o 10 czy 15 procent, tylko o 300! I to w granicach jednego miasta.
Skąd się biorą takie dysproporcje?
– Z sytuacji społecznej. Są dzielnice, w których jest wysokie bezrobocie, nędza. Zamożniejsi rodzice wywożą stamtąd dzieci do innych szkół, a na miejscu zostaje wiele dzieci z rodzin patologicznych. Nawet najlepsi nauczyciele nie są wtedy w stanie tych dysproporcji wyrównać. Tę sytuację mogą poprawić przede wszystkim resorty zajmujące się pomocą społeczną.
A zatem Ministerstwo Edukacji Narodowej jest w tej sprawie zupełnie bezradne?
– Nie jest bezradne, musi tylko współdziałać z innymi resortami. A ministerstwo ma dwa pomysły: po pierwsze stworzyć w tych zaniedbanych miejscach sieć bezpłatnych przedszkoli społecznych, a po drugie obniżyć w całym kraju wiek rozpoczęcia nauki szkolnej do 6 lat.
Przecież już teraz wielu sześciolatków chodzi do tzw. zerówki.
– Ale właśnie najmniej wśród nich jest dzieci z biednych rodzin. A tymczasem im wcześniej nauczyciele będą mogli zacząć pracować z tymi dziećmi, tym większa szansa, że nadrobią one zaległości, jakie mają w stosunku do dzieci z zamożnych rodzin.
Kiedy więc można się spodziewać realizacji tych pomysłów?
– Sieć bezpłatnych przedszkoli zależy przede wszystkim od samorządów. Już istnieje albo powstaje w wielu gminach. My możemy pomóc, ale samorządy najlepiej znają lokalne potrzeby. Natomiast na obniżenie wieku szkolnego potrzeba dwóch, a może trzech lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Katarzyną Hall