O ochronie zdrowia, przedłużaniu życia i powołaniu lekarzy z prof. Kornelem Gibińskim rozmawia Jacek Dziedzina
Prof. kornel Gibiński - Wybitny internista, gastroenterolog, twórca III Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Śląskiej Akademii Medycznej w Bytomiu. Autor licznych prac naukowych i publikacji.
Jacek Dziedzina: Pewna osoba z redakcji do dziś pamięta, że uratował Pan kiedyś jej ojca.
Prof. Kornel Gibiński: – Oj, było trochę tych pacjentów, może i uratowałem…
Czuje się Pan potrzebny ludziom jako lekarz?
– Właściwie już nie. Przecież od dawna jestem na emeryturze.
Ale emerytalnego trybu życia Pan chyba nie prowadzi, bo ciągle ktoś chce Profesora słuchać, czytać, dostaje Pan dużo zaproszeń.
– Najczęściej odmawiam. Ale staram się nie odrywać od bieżących problemów życiowych.
Czego pacjenci oczekują od lekarza?
– Te oczekiwania zmieniały się wraz z rozwojem medycyny. W pradawnych czasach, kiedy nie rozumiano jeszcze pojęcia zdrowia, nie znano żadnych chorób, najważniejszą rzeczą było niesienie pomocy. Był to społeczny charakter pomocy. Ta forma prymitywnej, ale wyraźnie społecznej medycyny zaczęła z czasem zmieniać się w medycynę empiryczną, wskutek tego, że szereg osób poświęcających się lecznictwu nabierało doświadczenia. Z kolei w XVII wieku rozwój medycyny poszedł w kierunku naukowym. Badania, eksperymenty, gromadzenie i porządkowanie wiedzy, ten naukowy charakter utrzymuje się do dzisiaj. Z tym że w XX wieku nabrał ogromnego przyspieszenia, a w jego drugiej połowie zaczęto coraz bardziej doceniać opiekuńczy charakter medycyny.
Mówi Pan, że dawniej liczyła się chęć pomocy. A dzisiaj już nie?
– Oczywiście, nadal się liczy. To jest motyw działalności, ale sposób tej pomocy uległ kardynalnej zmianie. Medycyna z nauki przyrodniczej zmieniła się w naukę społeczną. Nie znaczy to, że ten przyrodniczy charakter ma być zaniechany. Wszystkie zdobycze, które dały nauki ścisłe i przyrodnicze, są i muszą być wykorzystywane. Ale mimo wielkich postępów, jednocześnie ukazał się w społeczeństwie brak zadowolenia z opieki zdrowotnej.
Z czego to wynika?
– Z tego, że ludzie słyszą w środkach przekazu o kolejnych osiągnięciach medycyny. Natomiast czas oczekiwania na dostęp do tych osiągnięć jest bardzo długi. Ludzie wiedzą, że są na świecie możliwości, a dla nich są niedostępne. Upominają się o nie, bo potrzebują tego od razu, bo teraz chorują, a nie kiedyś, w przyszłości.
Jesteśmy zbyt niecierpliwi?
– To nie jest niecierpliwość, to jest uzasadnione, bo jeśli cierpię dzisiaj, to ja tego potrzebuję też dzisiaj. Co mnie obchodzi, co będzie za sto lat.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści
rozmowa z prof. Kornelem Gibińskim