Z Andrzejem Zalewskim, popularnym radiowym komentatorem pogody, rozmawia Marcin Jakimowicz
Marcin Jakimowicz: Jakie będzie tegoroczne lato?
Andrzej Zalewski: – Zwariowane. Druga i trzecia dekada lipca będzie raczej chłodniejsza i pełna zaskakujących szybkich zmian. Sierpień spokojniejszy, ale też z dynamicznymi, częstymi zmianami pogody.
Ilu ludzi słucha takich Pana prognoz?
– Trzy miliony. Inni mówią nawet o sześciu. Prawda jest pewnie gdzieś pośrodku.
Mój znajomy wyciągał swoją babcię na spacer: zobacz, jest ślicznie, świeci słońce, ani jednej chmurki.
A ona na to: nie, bo pan Zalewski mówił, że będzie lało. I nie wyszła.
– Ha, ha, ha. Ostatnio dzwonił do mnie zafrasowany człowiek. Moja matka ma osiemdziesiąt sześć lat – mówi – jest zdrowa, czynna, ale gdy Pan mówi, że są złe warunki biometeorologiczne i ludzie chorzy na serce powinni uważać, to ona wchodzi do łóżka i nie można jej za Chiny wyciągnąć przez cały dzień…
Jak się Pan czuje w roli wyroczni? Jeśli rzuci Pan na antenie: w lipcu będzie lało, nie wyjeżdżajcie na urlop, to ludzie pakują walizki i ruszają do Chorwacji czy Włoch. I wtedy ci, którzy prowadzą w Polsce pensjonaty, pomstują na Pana…
– Wiem, wiem. Ale mam usprawiedliwienie: ja operuję niesłychanie bogatym materiałem porównawczym z ostatniego półwiecza. Przecież teraz prognoza pogody jest wszędzie. Każdy portal internetowy, wszystkie stacje telewizyjne mają swoje programy.
To dlaczego ludzie słuchają właśnie Pana?
– Może dlatego, że moja trafność jest wysoka? Przepowiadam nie tylko na dzień, dwa, ale na dłużej.
I prognozy są wiarygodne?
– Mądra nauka głosi, że sprawdzalne są prognozy na pięć dni, a potem to jest już loteria.
Czyli nie może Pan powiedzieć, czy na początku sierpnia będzie lało?
– Mogę z dużym prawdopodobieństwem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz