Czy „Święty interes” to komedia?. Tylko chwilami.
Pomysł był chwytliwy. Obsadzić w głównych rolach aktorów, którzy w swojej karierze zagrali ludzi powszechnie uważanych za świętych. I to zagrali wyśmienicie. Dla wielu widzów ich nazwiska przywołują od razu w pamięci postać filmowego bohatera. Czy grozi im syndrom jednej roli, którego ofiarą padł niejeden aktor? Wielka kariera Adama Woronowicza rozpoczęła się od zagrania tytułowego bohatera w „Popiełuszce” Rafała Wieczyńskiego. Niedawno dał popis swoich wszechstronnych możliwości w „Rewersie”, gdzie brawurowo zagrał pana Józefa, czy w czekającym na premierę „Chrzcie” Marcina Wrony. Piotra Adamczyka pamiętamy przede wszystkim jako Jana Pawła II z filmu Giacomo Battiato. Wydaje się, że dopiero czeka na swoją kolejną godną uwagi rolę filmową, czego nie ułatwia mu z pewnością poziom produkcji, w jakich występuje.
Samochód Karola Wojtyły
Maciej Wojtyszko ma na swoim koncie mnóstwo realizacji teatralnych, telewizyjnych i seriali. Nakręcił także niedoceniony „Ogród Luizy”, utrzymaną w nieco baśniowym klimacie wzruszającą opowieść o miłości. W „Świętym interesie” postanowił zdyskontować popularność obu aktorów i skojarzenia, jakie budzą swoim pojawieniem się na ekranie. Obsadził ich w rolach diametralnie różnych od tych, którymi zwrócili na siebie uwagę.
Aktorski duet zagrał pochodzących z zapadłej wsi braci, którzy postanowili wykorzystać niezwykłą okazję, jaką na ich drodze postawił los. Leszek i Janek spotykają się po długim niewidzeniu w rodzinnej wsi na pogrzebie swojego ojca. Leszek przez lata sprzątał mieszkania w Szwecji. Teraz ma już dość tej pracy. Janka, który nigdy nie odznaczał się zbytnią pracowitością, na domiar złego ścigają gangsterzy. Okazuje się, że nie spłacił hazardowych długów. Jeżeli mieli nadzieję na spadek po ojcu, to początkowo się rozczarowali, bo otrzymują tylko starą, rozwalającą się stodołę.
Ale w tej stodole znajdują samochód, starą warszawę. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że według pogłosek jeździł nią Karol Wojtyła, kiedy był jeszcze biskupem. I, co najważniejsze, podobno pojazd ma cudowne, uzdrawiające właściwości. Mieszkańcy wioski nie chcą dopuścić, by warszawa powędrowała gdzieś w świat, jak to planują przedsiębiorczy bracia, którzy zamierzają ją sprzedać w internecie – dla nich nie liczą się sentymenty, to jest po prostu czysty biznes.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz