To była najbardziej kontrowersyjna książka roku 2006 w Wielkiej Brytanii. „Londonistan” Melanie Philips właśnie trafił do księgarń w Polsce.
Samobójcze zamachy dokonane 7 lipca 2006 r. w Londynie, w których zginęły 52 osoby, w tym trzy Polki, wywołały szok. Tym większy, że, jak się okazało, nie dokonali ich anonimowi „obcy”, ale młodzi ludzie urodzeni, wychowani i wykształceni w Wielkiej Brytanii.
Niepoprawna politycznie
Byli to – według autorki – „brytyjscy chłopcy, uwielbiający krykieta i pomagający niepełnosprawnym dzieciom, którzy w jakiś sposób tak zradykalizowali się w łonie brytyjskiego społeczeństwa, że gotowi byli mordować swych współobywateli w zamachach samobójczych”. Książka Melanie Phillips, znanej brytyjskiej dziennikarki, laureatki nagrody Orwella z 1996 r., jest niezwykle sugestywną próbą analizy politycznych i społecznych uwarunkowań, w jakich mogło dojść do zamachów. Phillips, która rozpoczynała swoją dziennikarską karierę w lewicowym „Guardianie”, przeszła radykalną ewolucję. Obecnie publikuje na łamach „Daily Mail”. W zainspirowanym zamachami z 2006 r. „Londonistanie” stawia tezę, że stanowiły one pokłosie prowadzonej przez kolejne brytyjskie rządy polityki wobec imigrantów wyznających islam. Podobnie jak wcześniejsza publicystyka autorki, książka nie mieści się w normach politycznej poprawności. Mówi otwarcie o sprawach, które przez długi czas elity polityczne zamiatały pod dywan. Stąd też wzięły się gwałtowne ataki z różnych stron sceny politycznej i środowisk, które zarzucały jej obsesję, twierdząc, że histeryczny ton publikacji uniemożliwia szczerą i przemyślaną dyskusję. Jednak po lekturze „Londonistanu” staje się jasne, że swoje sądy i diagnozy autorka opiera nie na fantazjach, ale na doskonale udokumentowanych faktach. Skąd tytuł książki? Londonistanem nazwali Londyn francuscy przedstawiciele służb bezpieczeństwa, kiedy okazało się, że Algierczyk Raszid Ramda, oskarżony o sfinansowanie ataku na stację metra Saint Michel w Paryżu w 1995 r. – w którym zginęło osiem osób, a 150 zostało rannych – korzystał z brytyjskiego azylu. Francji wydano go dopiero 10 lat po pierwszym wniosku o ekstradycję. Dlaczego? Bo podobno we Francji nie mógł mieć sprawiedliwego procesu. Phillips dowodzi też, że brytyjskie władze zawarły niepisany układ. Islamistom pozwalano swobodnie działać, zakładając, że wtedy nie zaatakują Wielkiej Brytanii. Brytyjczyków nie obchodziło, co owi ekstremiści planują w innych krajach.
Idee mogą zabijać
Jedną z głównych tez książki jest przekonanie, że zamachy były dowodem na to, że idea społeczeństwa wielokulturowego ostatecznie poniosła fiasko. Według autorki, największym zagrożeniem, wobec którego stoi brytyjskie społeczeństwo, nie jest terroryzm, ale ideologia będąca jego siłą napędową. „Głównym polem bitwy jest świat idei. Islamiści wiedzą o tym. Liberalny Zachód, który oddaje cześć rozsądkowi i czyni z mocy intelektu tak wielki fetysz, odmawia przyjęcia faktu, że idee mogą zabijać” – pisze Philips. W tej bitwie Wielka Brytania stała się, według Philips, w dużym stopniu społeczeństwem postchrześcijańskim, gdzie tradycyjną moralność zastąpiono kulturą „wszystko ujdzie”. „Judaizm i chrześcijaństwo, dwa wyznania, które uformowały fundamenty zachodniej cywilizacji, zostały zepchnięte na bok, a ich miejsce zajęły różnorodne formy okultyzmu i sekty” – pisze. Zwycięża kultura „natychmiastowej gratyfikacji, rozpadających się rodzin, zdziczałych dzieci, przemocy, nędzy i wulgarności na ulicach”. Dla muzułmanów w Wielkiej Brytanii załamanie się wartości moralnych jest źródłem zgorszenia i podsyca ich wściekłość. Autorka dowodzi, że o ile inne Kościoły podjęły to wyzwanie, Kościół anglikański „był pierwszą linią odwrotu od dziedzictwa judeochrześcijańskiego. Na każdym kroku usiłował on »ugłaskać« sekularyzm, przystosowując się do rozpadu rodziny, starając się nie wygłaszać sądów i akceptując multikulturalizm państwowy”. W krytycznych recenzjach książki z braku innych argumentów pojawiały się zarzuty, że autorka oskarża wszystkich muzułmanów o popieranie terroryzmu lub jego celów, czyli podbicia Zachodu. Trudno to jednak udowodnić, bo – jak zauważa Phillips – to sami muzułmanie najliczniej padają jego ofiarą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz