Chrześcijaństwo było drogą na początku, ma pozostać drogą teraz i na wieki - powiedział ks. Tomáš Halík, teolog i filozof z Uniwersytetu Karola w Pradze w swoim „duchowym wprowadzeniu“ do europejskiego zgromadzenia synodalnego, jakie obraduje w Pradze.
Przypomniał, że w początkach chrześcijaństwa, kiedy zapytano chrześcijan, czym są ich praktyki, czy to nowa religia, czy nowa filozofia, odpowiedzieli, że to droga, sposób podążania za Tym, który powiedział: „Ja jestem Drogą“. – Chrześcijanie zawsze wracali do tej wizji na przestrzeni dziejów, zwłaszcza w czasach kryzysu – wskazał naukowiec.
Przeczytaj: Kard. Grech: Kościół synodalny to Kościół, który słucha
Stwierdził z mocą, że „chrześcijaństwo było drogą na początku, ma pozostać drogą teraz i na wieki. Tak było na początku, tak musi być teraz i na zawsze“. Kościół jako „wspólnota pielgrzymów“ jest bowiem „żywym organizmem, a to oznacza, że jest zawsze otwarty, transformujący i ewoluujący“. W tym kontekście „synodalność, czyli wspólna droga (syn hodos), oznacza nieustanne otwieranie się na Ducha Bożego, przez którego zmartwychwstały, żywy Chrystus żyje i działa w Kościele. Synod jest okazją do wspólnego wsłuchania się w to, co Duch mówi do dzisiejszych Kościołów“.
Wskazał, że podczas zgromadzenia „musimy jasno i zrozumiale powiedzieć, czego chce i co może uczynić dzisiejsze chrześcijaństwo europejskie, co będzie odpowiedzią na radości i nadzieje, na smutek i udrękę całej naszej planety - tej planety, która jest dziś siecią różnych połączeń, a jednocześnie jest pełna podziałów i licznych zagrożeń na skalę globalną“.
Przypomniał, że papież Benedykt XVI sformułował ideę, że Kościół, podobnie jak Świątynia Jerozolimska, powinien tworzyć przestrzeń zwaną „dziedzińcem pogan“. – Podczas gdy sekty przyjmują tylko tych, którzy są w pełni posłuszni i zaangażowani, Kościół musi otwierać się na duchowych poszukiwaczy, na tych, którzy, choć nie identyfikują się w pełni z jego nauczaniem i praktykami, odczuwają jednak pewną bliskość z chrześcijaństwem – stwierdził ks. Halík, dodając, że Jezus „ostrzegał swoich uczniów przed gorliwością rewolucjonistów i inkwizytorów, przed ich próbami odgrywania roli aniołów Sądu Ostatecznego i zbyt pochopnego oddzielania ziarna od plew“. Również „św. Augustyn mówił, że wielu z tych, którzy myślą, że są na zewnątrz, w rzeczywistości jest wewnątrz, a wielu z tych, którzy myślą, że są wewnątrz, w rzeczywistości jest na zewnątrz“. – Kościół jest tajemnicą; wiemy, gdzie jest Kościół, ale nie wiemy, gdzie go nie ma – spuentował duchowny.
Stwierdził, że Kościół jest „znakiem jedności całej ludzkości w Chrystusie“, „dynamicznym sakramentem“, „drogą do celu“. – Całkowite zjednoczenie jest celem eschatologicznym, który może zostać w pełni zrealizowany dopiero na końcu historii. Tylko wtedy Kościół będzie całkowicie i doskonale jeden, święty, powszechny i apostolski. Tylko wtedy zobaczymy i odzwierciedlimy Boga w pełni, takiego, jakim On jest. Zadaniem Kościoła jest podtrzymywanie w sercach ludzi żywego pragnienia tego celu, a jednocześnie opieranie się pokusie uznania za ostateczną i doskonałą jakiejkolwiek formy Kościoła, jakiegokolwiek stanu społecznego, jakiegokolwiek stanu wiedzy religijnej, filozoficznej czy naukowej – wyjaśnił czeski teolog.
Dlatego „musimy odróżniać każdą konkretną formę Kościoła w historii od jego formy eschatologicznej“, „odróżnić Kościół w drodze, Kościół walczący (ecclessia militans) od zwycięskiego Kościoła w niebie (ecclesia triumphans)“. – Uważanie Kościoła będącego gdzieś w środku swojej historii za doskonałą ecclesia triumphans prowadzi do triumfalizmu, niebezpiecznej formy bałwochwalstwa. Co więcej, „ecclessia militans", jeśli nie oprze się pokusie triumfalizmu, może stać się instytucją grzeszną i wojowniczą – wskazał naukowiec, przypominając, że „w historii chrześcijaństwa zdarzało się to wielokrotnie“. – Te tragiczne doświadczenia prowadzą nas teraz do mocnego przekonania, że misją Kościoła jest być źródłem duchowej inspiracji i przemiany, w pełni szanując wolność sumienia każdej osoby ludzkiej i odrzucając wszelkie użycie siły i wszelkie formy manipulacji – podkreślił ks. Halík.
Zaznaczył, że „stałym zadaniem Kościoła jest misja“, która jednak „nie może być «rekonkwistą», wyrazem nostalgii za utraconą przeszłością, prozelityzmem, manipulacją, próbą wepchnięcia poszukujących w istniejące mentalne i instytucjonalne granice Kościoła“. Przeciwnie, „granice te muszą być poszerzane i wzbogacane właśnie przez doświadczenia poszukujących“.
Zauważył, że „jeśli poważnie traktujemy zasadę synodalności“, to misja „nie może być rozumiana jako proces jednostronny, ale raczej jako towarzyszenie w duchu dialogu i dążenie do wzajemnego zrozumienia“. Synodalność jest bowiem „procesem uczenia się, w którym nie tylko uczymy innych, ale także uczymy się sami“.
Czeski duchowny zwrócił uwagę, że „wezwanie do otwarcia «dziedzińca pogan» w świątyni Kościoła, wezwanie do integracji poszukujących, było pozytywnym krokiem na drodze synodalności w duchu Soboru Watykańskiego II“. Dziś jednak „musimy pójść dalej“, gdyż Jezus stoi u drzwi i puka, ale „od wewnątrz“. – On chce wyjść, a my musimy pójść za Nim. Musimy wyjść poza nasze obecne granice mentalne i instytucjonalne, aby dotrzeć szczególnie do ubogich, zepchniętych na margines, cierpiących. Kościół ma być szpitalem polowym – ta idea papieża Franciszka wymaga dalszego rozwinięcia. Zaś szpital polowy musi mieć wsparcie Kościoła, który jest w stanie zaoferować właściwą diagnozę (odczytywanie znaków czasu); profilaktykę (wzmocnienie systemu odporności na zaraźliwe ideologie, takie jak populizm, nacjonalizm i fundamentalizm); oraz leczenie i rekonwalescencję (w tym proces pojednania i leczenia ran po czasach przemocy i niesprawiedliwości) – analizował ks. Halík.
Zauważył, że „do tego ważnego zadania Kościół pilnie potrzebuje sojuszników“. – Nie wolno nam podchodzić do innych z dumą i arogancją tych, którzy posiedli prawdę, bo prawda jest księgą, której nikt z nas jeszcze nie przeczytał do końca. Nie jesteśmy posiadaczami prawdy, ale miłującymi prawdę i kochającymi Jedynego, który może powiedzieć: Ja jestem Prawdą. Jezus nie odpowiedział na pytanie Piłata teorią, ideologią czy definicją prawdy. Ale dał świadectwo prawdy, która przekracza wszelkie doktryny i ideologie; objawił prawdę, która się dzieje, która jest żywa i osobista. Tylko Jezus może powiedzieć: Ja jestem Prawdą. A jednocześnie mówi: Ja jestem drogą i życiem. Prawda, która nie jest żywa i nie jest drogą, byłaby ideologią, zwykłą teorią. Ortodoksja musi być połączona z ortopraksją - właściwym działaniem – przekonywał teolog.
Dodał jeszcze trzeci, głębszy wymiar życia w prawdzie, jakim jest ortopatia – pasja, pragnienie, wewnętrzne doświadczenie – duchowość, gdyż „przede wszystkim poprzez duchowość — duchowe doświadczenia poszczególnych wierzących i całego Kościoła — Duch stopniowo wprowadza nas w pełnię prawdy”. – Te trzy wymiary potrzebują siebie nawzajem. Chociaż ortodoksja (właściwe idee) może być atrakcyjna intelektualnie, bez ortopraksji (właściwego działania) jest nieskuteczna, a bez ortopatii (właściwego czucia) jest zimna, niedojrzała i płytka – uznał naukowiec.
Jego zdaniem „nowa ewangelizacja i synodalna przemiana Kościoła i świata to proces, w którym musimy nauczyć się czcić Boga w nowy i głębszy sposób — w Duchu i w prawdzie“. Nie możemy przy tym obawiać się, że niektóre formy Kościoła umierają. – W każdej kolejnej epoce historii Kościoła musimy ćwiczyć sztukę duchowego rozeznania, odróżniając w drzewie Kościoła gałęzie żywe od tych, które są suche i martwe. Triumfalizm, kult martwego Boga, musi zostać zastąpiony przez pokorną kenotyczną eklezjologię. Życie Kościoła polega na uczestniczeniu w paradoksie Paschy: chwili dawania siebie i samotranscendencji, przemiany śmierci w zmartwychwstanie i nowe życie – tłumaczył ks. Halík.
Stwierdził, że „ważną częścią życia chrześcijańskiego jest poszukiwanie żywego Chrystusa, który przychodzi do nas w wielu zaskakujących — niekiedy anonimowych — formach“. – Wchodzi przez zamknięte drzwi strachu; tęsknimy za Nim, kiedy się w strachu zamykamy. Przychodzi do nas jako głos, który przemawia do naszych serc; tracimy Go, jeśli pozwolimy się ogłuszyć hałasowi ideologii i komercyjnej reklamy. Ukazuje się nam w ranach naszego świata; jeśli zignorujemy te rany, nie mamy prawa powiedzieć za apostołem Tomaszem: Pan mój i Bóg mój! Ukazuje się nam jako nieznany podróżnik w drodze do Emaus; będziemy za Nim tęsknić, jeśli nie zechcemy dzielić się chlebem z innymi, nawet z obcymi – przekonywał ks. Halík.
Zwrócił uwagę, że „Kościół uczestniczy w przemianie świata przede wszystkim poprzez ewangelizację, która jest jego główną misją“. – Owocność ewangelizacji polega na inkulturacji, wcieleniu wiary w żywą kulturę, w sposób myślenia i życia ludzi. Ziarno słowa musi być zasiane wystarczająco głęboko w dobrej glebie. Ewangelizacja bez inkulturacji jest jedynie powierzchowną indoktrynacją – zaznaczył czeski uczony.
Jednak od czasów Oświecenia „byliśmy w Europie świadkami swoistej «ekskulturacji» chrześcijaństwa, sekularyzacji kultury i społeczeństwa. Proces sekularyzacji nie spowodował zaniku chrześcijaństwa, jak oczekiwali niektórzy, ale wywołał jego przemianę. Pewne elementy ewangelicznego orędzia, które zostały zaniedbane przez Kościół w czasach jego bliskiego związku z władzą polityczną, zostały włączone do nurtu świeckiego humanizmu“. Na Soborze Watykańskim II, niczym w przysiędze małżeńskiej, „Kościół obiecał współczesnemu człowiekowi miłość, szacunek i wierność, solidarność i otwartość na jego radości i nadzieje, jego smutki i udręki“. – Ta uprzejmość nie spotkała się jednak z wzajemnością. Dla współczesnego człowieka Kościół wydawał się zbyt starą i mało atrakcyjną oblubienicą – analizował ks. Halík.
Z optymizmem stwierdził, że obecny „zwrot chrześcijaństwa ku synodalności, przemiana Kościoła w dynamiczną wspólnotę pielgrzymów może mieć wpływ na losy całej rodziny ludzkiej“. – Odnowa synodalna może i powinna być zaproszeniem, zachętą i inspiracją dla wszystkich, aby szli razem, razem wzrastali i dojrzewali – przekonywał.
Zadał jednak pytanie, „czy dzisiejsze chrześcijaństwo europejskie ma odwagę i energię duchową, by oddalić groźbę «zderzenia cywilizacji», przekształcając proces globalizacji w proces komunikacji, dzielenia się i wzajemnego ubogacania w «civitas ecumenica», szkołę miłości i «powszechnego braterstwa»?“. – Jeśli Kościół ma przyczynić się do przemiany świata, sam musi zostać trwale przekształcony: musi być „ecclesia semper reformanda“. Jeśli reforma, czyli zmiana formy, na przykład pewnych struktur instytucjonalnych, ma przynieść dobre owoce, musi być poprzedzona i musi towarzyszyć jej ożywienie „układu krążenia“ Kościoła – a jest nim właśnie duchowość. Nie możemy skupić się tylko na poszczególnych narządach i zaniedbać tego, co je łączy i co napełnia je Duchem i życiem – wskazał teolog.
Życzył, by spotkanie w Pradze było „odważnym i błogosławionym krokiem w tej długiej i wymagającej podróży“.