Sejm ustanowił rok 2010 Rokiem Chopinowskim. Czy wykorzystamy potencjał, jakim jest postać i twórczość Fryderyka Chopina, do promowania Polski?
Gdy rok temu byłem w Anglii na kursie językowym, moi koledzy i koleżanki z innych krajów próbowali sobie przypomnieć, czy znają jakiegoś sławnego Polaka. Z trudem uwierzyli, że Polakiem był Jan Paweł II, Lecha Wałęsę ledwo kojarzyli, Małysza nie znali w ogóle. – Robert Kubica! – wypalił wreszcie jeden z Włochów. Ale zrobiło to wrażenie tylko na niektórych. – Chopin? – spytała wreszcie nieśmiało koleżanka z Turcji. A tak, tego to znają. Ale czy przypadkiem nie był on Francuzem?
Czapki z głowy, oto geniusz
Chopina kojarzą w świecie. Jego wielka popularność zaczęła się jeszcze za życia, kiedy zaczął dawać koncerty w Wiedniu i Paryżu. „Poeta fortepianu”, jak go nazywano, zafascynował europejską elitę. Schumann pisał o nim: „Panowie, czapki z głowy, oto geniusz”. Trochę później Nietzsche powie: „Ja sam zawsze jeszcze nazbyt jestem Polakiem, by za Chopina nie oddać całej reszty muzyki”. U nas przez lata był traktowany jako kompozytor „narodowy”, który „ukrył armaty w kwiatach”. Jego zainteresowanie ludowością i rodzimymi gatunkami, takimi jak polonezy czy mazurki, stało się inspiracją do powstania szkół narodowych także w innych krajach Europy.
Za naszym przykładem poszły Skandynawia, Rosja i Czechy. Z czasem kompozytor zaczął być jednak postrzegany zupełnie inaczej. „Na początku stulecia zmieniała się (…) perspektywa widzenia Chopina: z polskiej na światową bardziej, z emocjonalno-ideowej na obiektywną, techniczną” – pisze muzykolog Artur Bielecki. Do spopularyzowania jego twórczości przyczynił się szczególnie Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Na tym najstarszym i jednym z najbardziej prestiżowych konkursów wykonawczych na świecie występowały takie sławy jak Martha Argerich czy Krystian Zimerman.
Wśród wybitnych pianistów zafascynowanych twórczością Chopina jest – co naturalne – wielu Polaków i Rosjan, ale zaskakuje duża liczba Japończyków wykonujących tę muzykę. Kayo Nishimizu, japońska pianistka mieszkająca na stałe w Polsce, tak tłumaczy ten fenomen: „Japończycy kochają rzeczy doskonałe, skończone, a sztuka Chopina jest doskonała. Uważam, że nie ma i nie było lepszego kompozytora muzyki fortepianowej (…) Jego twórczość jest głęboka, bardzo osobista, nie ma tam ani jednego niepotrzebnego dźwięku”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski