Gra o widza

Do konkursu głównego 33. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych komisja selekcyjna wybrała 16 filmów. W tym, co zakrawa na skandal, beznadziejne „Ranczo Wilkowyje” Wojciecha Adamczyka.

Film Adamczyka odebrał miejsce w konkursie innemu filmowi. A kilka z nich, jak chociażby „Teraz i zawsze” Artura Pilarczyka, z pewnością bardziej zasługiwało na start w walce o festiwalowe laury. Bohaterem filmu Pilarczyka jest młody chłopak, Marcin, który wstępuje do seminarium. Jego zaskakująca decyzja o oddaniu się w służbę Bogu przyszła dość nagle. Zostawił za sobą wszystko, czym dotychczas żył, a teraz tu, w seminarium, musi przekonać się o swoim powołaniu. To film, który zarówno tematycznie, jak i pod względem stosunku do opisywanej rzeczywistości, idzie pod prąd trendom dominującym w polskim kinie.

Festiwalowe jury rozdzieliło w tym roku prawie tyle nagród, ile filmów znalazło się w konkursie. Połowa z nich otrzymała jakąś nagrodę. Jury zaskoczyło część festiwalowych bywalców, przyznając Złote Lwy „Małej Moskwie” Waldemara Krzystka, a nie faworyzowanym „33 scenom z życia” Małgorzaty Szumowskiej. Film Krzystka jest jednym z nielicznych spośród pokazanych na festiwalu, które mają szansę nawiązania kontaktu z publicznością. A takich powstaje u nas niewiele, choć przecież filmy kręci się dla widza, a nie dlatego, by zaistniały wyłącznie na jednym czy drugim festiwalu.

Perfekcyjny melodramat
Krzystek udowodnił, że potrafi opowiadać. To w polskim kinie rzadka sztuka. Wielu polskich twórców, podejmując nawet ciekawe tematy, nie potrafi po prostu widza zainteresować tym, co dzieje się na ekranie. „Mała Moskwa” to film z podrzędnego, zdaniem wielu, gatunku, jakim jest melodramat. Ale jak nakręcony! Wszystko w tym filmie wydaje się dopracowane do perfekcji. Scenariusz, znakomite wyczucie klimatu gatunku, reżyseria i wysokiej próby aktorstwo. I, co ważne, nie widać w nim tego, co często drażni w polskich produkcjach. Ubóstwa środków finansowych, jakimi najczęściej dysponuje reżyser. Krzystek nakręcił epicką opowieść o wielkiej, tragicznej namiętności, jaka połączyła dwoje ludzi z zupełnie innych światów.

Reżyser osadził akcję w konkretnej, egzotycznej być może dla młodego widza rzeczywistości Polski końca lat 60., a scenariusz zainspirowała prawdziwa historia. Akcja filmu rozgrywa się w Legnicy, czyli tytułowej Małej Moskwie, gdzie znajdował się największy garnizon wojsk radzieckich w Europie Wschodniej. Po trzydziestu latach do Legnicy przybywa były radziecki pilot wojskowy. Chce odwiedzić wraz z córką grób swojej żony, Wiery, która zmarła w tajemniczych okolicznościach. Ten powrót do przeszłości i odkrywanie prawdy sprawia, że przepojona nienawiścią do wszystkich córka zmienia swój stosunek do świata. To znakomity, mądry i atrakcyjny film ze znakomitą kreacją Svetlany Khodchenkovej w podwójnej roli, matki i córki.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz