Nie będziesz miał bogów, Cudzich, przede Mną

Marcin Jakimowicz: „Do 27. roku życia byłem narkomanem i alkoholikiem”. Brzmi ostro…

Robert Cudzich: - I co tu dużo gadać, prawdziwie… Czytaliśmy z ekipą „Kwiaty zła” Baudelaire’a, Schopenhauera, Buddę i Jezusa Chrystusa. Uważaliśmy się za arystokrację ducha. Zaczytywaliśmy się w Witkacym. Dziś widzę, jakie to bagno, ale wtedy czułem z nim głęboki związek artystyczno-filozoficzny. Chodziłem po miejscach, w których bywał i które wymieniał. Fascynowały mnie jego narkotyki. Zaczęło się niewinnie, a skończyło piekłem uzależnienia. Wielu moich kolegów nie żyje. Widziałem rozpacz ich matek. To były niesamowicie dramatyczne sytuacje. Przeczytałem kiedyś tytuł: „Dyskretny urok zła”. Bzdura! Nie napisze tak nikt, kto dotknął zła od strony śmierci najbliższych kolegów. Nie lubię wspominać tamtych ciemnych dni, ale jeżeli o nich opowiadam, to tylko z jednego powodu. Nie potrafię nie mówić o tym, że Bóg mnie uratował, wyrwał z paszczy lwa.

Stało się to w jednym momencie? Pan Bóg stanął przed Tobą i powiedział: nie będziesz miał bogów, Cudzich, przede Mną?
- Nie (śmiech). To był długi proces. Grałem sporo w różnych ambitnych kapelach, ale dorabiałem sobie na weselach. Alkohol lał się strumieniami. Czasami wracałem do domu o świcie. Kiedyś przechodziłem nocą obok krzyża. Poczułem się nieswojo. Coś wołało we mnie: opamiętaj się. Przez pół roku, gdziekolwiek się pojawiałem, nawet na imprezach, gdy widziałem krzyż, coś nie dawało mi spokoju, stawałem się smutny, nie potrafiłem się odnaleźć. Miałem 27 lat. Próbowałem w życiu różnych rzeczy, wiele grałem, zdałem na studia filozoficzne do Krakowa, zbudowałem dom, miałem dwoje dzieci. Wielu ludzi potrafi długo żyć w ułudzie, że jest dobrze, ale ja nie byłem w stanie myśleć o życiu w kategoriach szczęścia. Nie wyobrażałem sobie, bym bez alkoholu czy dopingów mógł odczuć radość. Pewnej niedzieli moja żona nie wytrzymała i powiedziała, żebym się wynosił z domu. Szarpanina… W takich momentach ludzie często idą w jeszcze większe bagno, a mnie przytrafiło się coś najpiękniejszego, co można sobie wyobrazić. Zaczęło się od przepłakanej nocy. Znalazłem się w jakimś przypadkowym mieszkaniu w Nowym Targu.

Nie pękało Ci serce? Musiałeś zostawić dzieci…
- Pękało. Nałóg nie stępił mi do końca sumienia. Byłem rozdarty, czułem się podle. Po raz pierwszy w życiu wiedziałem, że nic już ode mnie nie zależy, nie jestem w stanie wyjść z tego bagna o własnych siłach. Okłamałem żonę, matkę: udawałem luzaka i twardziela, a byłem wrakiem. Nie widziałem przyszłości dla moich dzieci. Totalna bezradność. W tym mieszkaniu znalazłem książkę „Musicie narodzić się na nowo”. Zacząłem czytać. Bardzo poruszyła mnie rozmowa Jezusa z Nikodemem.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Z Robertem Cudzichem rozmawia Marcin Jakimowicz