„Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu!” Paweł ma tutaj na myśli podstawowe wezwanie Jezusa, aby być Jego uczniem.
Przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu tam mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co w ogóle nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby jak to jest napisane, «w Panu się chlubił ten, kto się chlubi».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. Chodzi o powołanie do bycia chrześcijaninem. Kościół tworzą przede wszystkim ludzie prości. Kościół nie rodzi się jako owoc wyrafinowanych intelektualnych dociekań, górnolotnych filozofii czy spekulacji. Kościół nie jest też klubem ludzi zamożnych i wpływowych. Kościół jest budowany z wiary ludzi, którzy zawierzyli siebie Bogu i Jego Wcielonemu Słowu – Jezusowi Chrystusowi. To wezwanie Pawła warto odnieść także do nas samych. Tak wiele dziś dyskusji o Kościele; o tym, czym on ma właściwie być, co trzeba w nim zmienić, aby był bardziej dynamiczny i atrakcyjny dla współczesnych. Jednak Kościół nie powstaje w wyniku debat, nawet najbardziej pobożnych i uczonych. Kościół rośnie, gdy ludzie pokorni przyjmują Bożą łaskę, gdy Chrystus staje się ich mądrością „i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem”. Kościół przychodzi jako dar dla ubogich, a nie jako owoc naszych żmudnych wysiłków i pomysłów.
2. To drugie czytanie współbrzmi dziś z Ewangelią. W słowach św. Pawła pobrzmiewa logika ośmiu błogosławieństw. W Bożych oczach nie liczą się ludzka mądrość, bogactwo, urodzenie, wpływy czy elokwencja. Błogosławieni są ludzie ubodzy pod każdym względem: słabi, nieszlachetnie urodzeni, wzgardzeni. Bóg wybrał i nadal wybiera to, co głupie w oczach świata. Historia świętych ukazuje to doskonale. Jezus powołał na apostołów prostych rybaków. Średniowieczny Kościół został odnowiony przez Biedaczynę z Asyżu. Jezus posłużył się św. Janem Vianneyem, który ledwo przeszedł przez seminarium, aby odnowić Kościół osłabiony przez rewolucję. Pan przypomniał światu o Bożym miłosierdziu, objawiając się skromniutkiej zakonnicy o najbardziej pospolitym z polskich nazwisk – Kowalska. Fundamentem świętości jest zawsze pokora, czyli otwarcie się na mądrość idącą z góry. Tak, „by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga”.
3. Logika błogosławieństw kłóci się radykalnie ze współczesną mentalnością, w której ludzka pycha osiąga wymiary niespotykane w dziejach. Benedykt XVI określał tę współczesną pychę słowem hybris. Owa hybris atakuje rozum w taki sposób, aby pozostał zamknięty na Boga. Rozum pyszny uważa się za samowystarczalny i dlatego jest zamknięty na szukanie Tego, który go przewyższa. Taki pyszny rozum zamiast kontemplacji Boga – Stwórcy otwiera drogę do adoracji własnego ego. Hybris przenika także do Kościoła. Dotykając duchownych, przybiera formę klerykalizmu, który piętnuje często papież Franciszek. Jak zauważa mój sąsiad z łamów, „tylko jedno jest gorsze od klerykalnego księdza – klerykalny świecki”. Prawdziwym chrześcijaninem niekoniecznie jest ten, kto podejmuje jakąś „kościelną” aktywność – zauważa Benedykt. „Może być tak, że ktoś żyje po prostu Słowem i sakramentem oraz praktykuje miłość wynikającą z wiary, a nigdy nie zaistnieje w radach, nie weźmie udziału w synodach i nie zagłosuje w żadnej sprawie, mimo to jest prawdziwym chrześcijaninem”. •
Przeczytaj Czytania na każdy dzień
ks. Tomasz Jaklewicz