Czy w niewielkiej wiosce koło Pyskowic znajduje się jeden z najciekawszych zabytków sztuki sakralnej na Śląsku?
Zaczęło się od tego, że ksiądz Roman Dembożyński, proboszcz parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Karchowicach, chciał pomalować wnętrze kościoła. Ponieważ jednak świątynia pochodzi z przełomu XV i XVI wieku, przed remontem konieczne było przeprowadzenie badań odkrywkowych. Kierował nimi konserwator zabytków Tomasz Trzos. – Ku naszemu zaskoczeniu, pod dwiema warstwami tynków wapienno-piaskowych ukazała się warstwa pierwotnej dekoracji malarskiej, pochodząca prawdopodobnie z początków istnienia kościoła – opowiada konserwator.
Nasiekane, ale nie skute
Takie malowidła to ogromna rzadkość, nawet w skali kraju. Nie wiadomo, kiedy zostały przykryte tynkiem. Być może stało się to podczas przebudowy kościoła w okresie baroku, a może dopiero przy remoncie, który miał miejsce na początku XX wieku? – Mamy szczęście, że polichromie nie zostały skute zupełnie, tylko nasiekane i przykryte kolejnymi warstwami tynku – cieszy się Tomasz Trzos. Co przedstawiają malowidła? Można domniemywać, że na bocznych ścianach prezbiterium i nawy występują motywy roślinne lub dekoracja w formie kotary. Na głównej, wschodniej ścianie prezbiterium widoczne są fałdy szat, co świadczyłoby o tym, że centralna część ołtarza zawiera przedstawienia figuralne. Czy tak jest faktycznie, dowiemy się jednak dopiero po odsłonięciu całości. Najważniejszym odkryciem jest sakramentarium, czyli wnęka w ścianie, w której przechowywano Najświętszy Sakrament. Wykonano ją z czerwonej cegły, tzw. palcówki. Sakramentarium otacza bordiura, czyli pas dekoracyjny z ornamentami. Zachowały się też zawiasy, na których umocowane były drzwiczki. – Od wojewódzkiego konserwatora zabytków słyszałem, że w całym województwie są tylko dwa albo trzy obiekty, które mają takie sakramentarium – mówi ksiądz Roman Dembożyński.
Ocalić od zapomnienia
Proboszcz będzie się teraz starał o dofinansowanie dalszych prac z funduszu konserwatora wojewódzkiego. To konieczne, bo licząca 790 wiernych parafia, złożona z czterech wsi, nie udźwignęłaby takich kosztów. – Program konserwacji będzie gotowy do lutego – zapowiada Tomasz Trzos. – Pierwsza faza prac, jakie nas czekają, to odsłonięcie i zabezpieczenie całości, uzupełnienie zapraw i pobiał. Drugi etap to rekonstrukcja malowideł. Czy uda się odtworzyć dawny wygląd polichromii? – Wszystko zależy od tego, w jakim są stanie. Jeśli okaże się, że w takim jak bordiura wokół sakramentarium, to możemy odtworzyć właściwie 100 procent – twierdzi Trzos. Pozostaje więc mieć nadzieję, że znajdą się pieniądze na ten cel. Prawdopodobnie nie znalazły się w 1979 roku. Już wtedy, podczas prac odkrywkowych wykonywanych przy okazji renowacji świątyni, stwierdzono obecność „polichromii koloru ceglastego o motywach częściowo roślinnych, a częściowo geometrycznych”. Wówczas jednak zaniechano dalszych badań. Czy tak będzie i tym razem? – Jeśli parafia nie zdobędzie funduszy od konserwatora wojewódzkiego, to malowidła zostaną prawdopodobnie z powrotem zamurowane i na dziesięciolecia zapomniane – ostrzega Tomasz Trzos. – A byłoby bardzo szkoda. Ten kościół po pełnej konserwacji, zrekonstruowaniu także średniowiecznych figur świętych, skradzionych w latach 90., mógłby stać się jednym z najciekawszych obiektów sakralnych w województwie śląskim.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski