Przemijanie to proces dojrzewania do wieczności. Do życia w przyszłym świecie. Jeśli przemijanie traktujemy jak tragedię, to znaczy, że nie jesteśmy chrześcijanami.
Niedawno podeszła do mnie po Mszy jakaś młoda pani, wyraźnie wzruszona. „Jak księdza zobaczyłam, to aż mnie dreszcz przeszedł”. Zapytałem dlaczego. „Wstydzę się powiedzieć”. „Ależ proszę powiedzieć”. „Ja bardzo księdza przepraszam, ale byłam pewna, że ksiądz już dawno nie żyje!”. Jestem już tak stary, że przychodzi do mnie dojrzały ksiądz, którego chrzciłem jako dziecko. Pierwsze ochrzczone dziecko w Żbikowie. Roman Trzciński, teraz wybitny ksiądz, znany kaznodzieja młodzieżowy w kościele pod wezwaniem Świętego Jakuba w Warszawie. Miał prymicję w Żbikowie, skąd pochodzi. Mówiłem kazanie na jego kolejnej Mszy świętej prymicyjnej w kościele Wizytek i mogłem mu powiedzieć: „Mój drogi młody księże, któryś tak wyrósł, tak się wystroił, a którego ochrzciłem w pieluchach dwadzieścia pięć lat temu!”.
Marzeń już nie mam
Starość jest pewną radością. Odchodzą niepotrzebne pragnienia, namiętności. Moja starość jest spokojna. Młodość jest okresem walki, trudności. W starości ogarnia mnie spokój wewnętrzny. Nieodległe jest poznanie Boga z bliska. „Starość – bo się Boga ogląda już z bliska”. Tęsknię za Panem Bogiem. Tęsknota jest w duszy każdego człowieka. Tęskni się za szczęściem, za miłością. Żeby być szczęśliwym, trzeba umieć kochać i pozwolić się kochać. Najpierw starzeje się ciało, potem umysł, na końcu serce. Marzeń już nie mam. Myślę, jak wytrwać do końca i być wiernym Bogu. Być autentycznym. Być sobą. Wytrwać w postanowieniach. Chciałbym jeszcze coś napisać, ale coraz bardziej nie mam siły. Męczę się, ale staram się spotykać z ludźmi. To mnie ożywia. Gdy nie mam kontaktu z ludźmi, gorzej się czuję. Być komuś potrzebnym – to ważne. Tak mi się wydaje.
Przemijanie to proces dojrzewania do wieczności. Do życia w przyszłym świecie. Trzeba je przyjąć w wierze, nadziei i miłości. Jeśli przemijanie traktujemy jak tragedię, to znaczy, że nie jesteśmy chrześcijanami. Poza tym nie wiek czyni człowieka starym, tylko samopoczucie.
Pięć kropli deszcz ulewa
coś niecoś kawałek kawał
kanonik prałat zawał
(„Stopniowanie”)
Chociaż człowiek na starość straszy ludzi swoim wyglądem, chociaż stawiam nogę jak mogę, jak najszybciej i pomału – od zawału do zawału, to jednak chciałbym naprawdę być pogodny (…).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Jan Twardowski