Tę książkę autor „Imperium” miał otrzymać na 75. urodziny. Tłumacze, którzy – jak wyznają – czują się drugimi autorami jego książek w swoich krajach, przygotowali wspomnienia o szczegółach przekładów, poszukiwaniu pierwszych wydawców jego nieznanych jeszcze tytułów i o nim samym.
Podczas 60. urodzin tłumacza Andreasa Bodegarda Ryszard Kapuściński powiedział: „Nie doceniamy faktu, że znana nam światowa literatura tylko w połowie pisana jest przez autorów. W pozostałej części tworzą ją tłumacze”. To była prawda.
Także i on dzięki swoim translatorom przeszedł do światowej literatury. Wśród trzynastu tłumaczy występujących w Podróżach z Kapuścińskim jest m.in. Amerykanin, Francuzka, Włoszka, Belg, Bułgarka. Autorzy przekładów podkreślają, że o tym, kogo będą tłumaczyć, często decyduje przypadek. To, że ów przypadek zetknął ich właśnie z Kapuścińskim, uważają za dar losu.
Tłumaczenie „Cesarza” było dla Williama Branda odkryciem nowego rodzaju twórczości – połączenia literatury pięknej i reportażu. Tapani Karkkainen z Helsinek zauważył, że w tych opowieściach o innych kulturach stale jest obecna polska kultura i literatura. Na przykład w „Hebanie” przyszło mu przekładać wiersze Staffa, które idealnie pasowały do „afrykańskiej” fabuły. Martin Pollack z Austrii, który tłumacząc jedenaście książek autora „Lapidarium”, „spędził” z nim kilka lat, przyznaje, że pracę tę traktował jako szlachetną inspirację do własnej twórczości.
Wszyscy zapamiętali go jako skromnego, dbającego o podtrzymanie więzi człowieka. Przyjeżdżał odbierać ich z lotniska, zapraszał do swojego mieszkania, a czasem, tym z biedniejszych krajów, dawał kopertę wypełnioną banknotami, żeby godnie mogli spędzić czas pobytu w Polsce.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca bgz