Był „poetą o świadomości i duchowej wizji proroka, choć o wyższym niż u niejednego proroka poczuciu wymagań sztuki” – twierdził prof. Przemysław Mroczkowski. W styczniu obchodziliśmy 40. rocznicę śmierci Thomasa Stearnsa Eliota.
Ten poeta, krytyk i dramatopisarz, jeden z najwybitniejszych twórców XX wieku, przyszedł na świat w St. Louis w 1888 roku. Był siódmym i najmłodszym dzieckiem Charlotte i Henry’ego. W rodzinie Eliotów niemal wszyscy stawali się urzędnikami, bankierami albo kaznodziejami. Zainteresowania pisarskie odziedziczył Thomas po matce, która stworzyła m.in. poemat dramatyczny o życiu Savonaroli. Po studiach w Harvardzie, na Sorbonie i w Oksfordzie Eliot osiada w Anglii. W 1917 roku żeni się też z tancerką Vivienne Haigh-Ward (schizofrenia żony stanie się później źródłem wielu cierpień artysty). W tym samym roku debiutuje tomem „Prufrock”, wysoko ocenionym przez Ezrę Pounda, ale przez innego recenzenta określonym dziełem „pijanego heloty”. Na prawdziwe uznanie w świecie literatury przyjdzie Eliotowi poczekać jeszcze kilka lat.
Narodziny były konaniem
Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień – tak zaczyna się „Ziemia jałowa”, najbardziej znany utwór Eliota. Rozdzierający smutek wyziera z tych strof, tęsknota, która na ziemi nigdy nie zostanie zaspokojona: Tu nie ma wody tutaj tylko skała Skała i nie ma wody i droga Piaszczysta Wije się wyżej między ścianą gór Góry są skalne góry są bez wody Gdyby tu była woda stanąć by i pić. „Ziemia jałowa” to krytyka współczesnej cywilizacji. Ten wielogłosowy poemat, utkany z cytatów, ukazuje ludzi zamkniętych w klatce egotyzmu, niezdolnych do jakiegokolwiek porozumienia. A jednak dalsza część dzieła Eliota pokazała, że istnieje wyjście z tej matni.
Nim Thomas Stearns Eliot nawrócił się i przyjął w 1927 roku chrzest w Kościele anglikańskim, przeszedł okres oczyszczenia. Po wydaniu „Ziemi jałowej” w 1922 roku, porzucił na dwa lata pisanie poezji. Przy okazji pracy nad sztuką „Sweeney Agonistes” urodził się jednak cykl wierszy, któremu autor nadał tytuł „Wydrążeni ludzie”. Poczuciu duchowej pustki i marności ludzkiego losu towarzyszy tutaj tęsknota za Bogiem, wyrażana tym razem liturgicznymi wezwaniami, przerywającymi tok końcowej części poematu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski