Czy można adoptować zarodki powstałe na drodze in vitro? Czy za zabicie ludzkiego zarodka grozi kara ekskomuniki jak za aborcję? Czy polityk katolik może popierać tylko prawo wprowadzające zakaz in vitro, czy także ograniczające szkodliwe skutki tej metody?
W ciągu kilku miesięcy ma powstać broszura, w której w prosty sposób zostanie wyjaśnione na czym polega zło in vitro. Opracowuje ją Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. Negatywne stanowisko Kościoła wobec in vitro nie podlega dyskusji. Zarówno Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” (1995), jak i Kongregacja Nauki Wiary w dwóch instrukcjach „Donum vitae” (1987) oraz „Dignitas personae” (2008) jednoznacznie odrzucają metodę sztucznego zapłodnienia, podkreślając, że jej stosowanie jest grzechem, i to ciężkim. Przede wszystkim dlatego, że początek życia człowieka dokonuje się na drodze aktu reprodukcyjnego, a nie prokreacyjnego, a człowiek ma prawo do poczęcia w akcie osobowej miłości małżeńskiej. In vitro jest niedopuszczalne także dlatego, że w czasie procedury sztucznego zapłodnienia dochodzi do zabijania ludzkich zarodków. Problemy, jakie pojawiły się w związku z in vitro, nie dotyczą więc negatywnej oceny etycznej tej metody, lecz dylematów, jakie rodzi jej stosowanie.
Adopcja zarodków
Jednym z sześciu projektów ustaw dotyczących in vitro zgłoszonych do Sejmu jest propozycja Bolesława Piechy z PiS. W zamierzeniach jej inicjatora miała ona uwzględniać nauczanie Kościoła na temat sztucznego zapłodnienia i rzeczywiście wprowadza zakaz in vitro. Jednak z istotnym wyjątkiem. Posłowie uznali, że trzeba zatroszczyć się o los już istniejących zarodków i dać szansę na życie blisko 50 tys. ludzkich istnień, bo na tyle szacuje się liczbę zamrożonych zarodków w Polsce. Okazało się jednak, że szlachetne intencje posłów PiS nie do końca są zgodne ze stanowiskiem Kościoła, który uważa, że nie można dla ratowania życia stosować niemoralnej metody, a przecież zgoda na adopcję zamrożonych embrionów oznacza zgodę na sztuczne zapłodnienie, bo tylko na tej drodze mogłyby przyjść na świat.
W watykańskim dokumencie poświęconym bioetyce „Dignitas personae” tak jest oceniona ta sytuacja: „Nie ma moralnie godziwego rozwiązania, które zapewniłoby ludzką przyszłość wielu tysiącom zamrożonych embrionów”. Kościół podkreśla, że propozycja adopcji embrionów jest „godna pochwały co do intencji uszanowania i obrony życia ludzkiego, jednak niesie ze sobą wiele problemów moralnych”.
Kwestia losu ludzkich zarodków pojawiła się już w latach 90. w USA i Wielkiej Brytanii. Powstał nawet ruch katolików pragnących adoptować zamrożone embriony, które miały być zniszczone. Jednak Stolica Apostolska po długim namyśle oceniła ten pomysł jednoznacznie negatywnie, wskazując, że nawet szlachetnych celów nie można osiągać za pomocą zła. Propozycja adopcji zarodków rodzi problemy, które w praktyce mogą okazać się nie do pokonania. Po rozmnożeniu stanęlibyśmy przed dylematem, czy wszczepiać je niezależnie od stanu ich zdrowia, czy dokonać selekcji, a więc eugeniki prenatalnej, co z punktu widzenia Kościoła jest wykluczone. Według bioetyka ks. prof. Stanisława Warzeszaka, wśród moralistów przeważa pogląd, że nie ma tu godziwego wyjścia, jednak nie należy adoptować ludzkich zarodków. Pozostaje więc czekać, aż zginą, chyba że w tym czasie pojawi się jakieś inne rozwiązanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński