Prawie 800 km do przejścia i ponad miesiąc wędrówki. Ta perspektywa może odstraszać tych, którzy mają mniej sił i czasu. Jednak ilu pielgrzymów, tyle sposobów pokonywania Drogi Świętego Jakuba, która w Roku Jakubowym przeżywa renesans.
Na asfalcie widać dwa zakurzone pasy wydeptane butami pielgrzymów. Z piaszczystej drogi schodzi się na lokalną szosę, prowadzącą do O’Cebreiro. Tu zaczyna się Galicja i nasza wędrówka. Miasteczko wita chłodem. Przybywający pielgrzymi szybko podążają w kierunku schroniska. Ustawia się spora kolejka. Najpierw ci, którzy pieszo pokonali trasę, następnie rowerzyści, bo im łatwiej dojechać do następnego miejsca. Każdy wyciąga credencial, czyli dowód dokumentujący przebytą trasę i uprawniający do noclegu w jednym z tanich schronisk dla pielgrzymów (3–4 euro za noc). W prywatnych, których coraz więcej jest na trasie, nikt o to nie pyta, ale i cena za nocleg jest kilka razy wyższa.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści
(obraz) |
Beata Zajączkowska