O mocnych i słabych stronach encykliki z dominikaninem o. Maciejem Ziębą rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.
Ks. Tomasz Jaklewicz: Włoski ekonomista Tedeschi proponuje, by przyznać Benedyktowi XVI Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za encyklikę. Czy Ojciec przyznałby Papieżowi Nobla?
O. Maciej Zięba: – Aby przyznać Nobla, musiałoby być w tej encyklice jakieś zasadnicze odkrycie, a tego nie dostrzegam. Cenne jest to, że Benedykt XVI podejmuje problemy globalizacji i aktualnego kryzysu. Zwraca uwagę, że globalizacją nie rządzą jakieś ślepe mechanizmy, ale ludzie, i dlatego ponoszą odpowiedzialność za jej przebieg. Mocną stroną encykliki są wątki dotyczące ochrony życia czy problemów demograficznych. Jest w niej wiele ważnych i pięknych myśli, ale jest to encyklika bardziej duszpasterska niż społeczna.
Co to znaczy, że encyklika jest „bardziej duszpasterska niż społeczna”?
– Na ambonę wziąłbym ze sobą „Caritas in veritate”, ale na uniwersytet wziąłbym raczej którąś z encyklik społecznych Jana Pawła II. Podam przykład. Jan Paweł II precyzyjnie zdefiniował naukę społeczną Kocioła. Podkreślił, że ani nie jest to trzecia droga między kapitalizmem a socjalizmem, ani żadna inna ideologia. Winna ona być konkretnym sformułowaniem refleksji nad społeczną rzeczywistością, podjętą w świetle wiary i tradycji Kościoła w oparciu o nauki szczegółowe. Zatem jej zadaniem jest sprecyzowanie ludzkiego działania. W „Caritas in veritate” czytamy, że nauka społeczna Kościoła jest „głoszeniem prawdy miłości Chrystusa w społeczeństwie”. To jest piękne sformułowanie. Na ambonie brzmi dobrze, ale na uniwersytecie, gdzie fachowcy dyskutują o rozwiązaniach ekonomicznych i politycznych, będzie to mało czytelne.
Czyli Ojciec jest rozczarowany tą encykliką?
– Spodziewałem się, że Benedykt XVI zabierze głos jako uniwersalny duszpasterz i wielki niemiecki profesor, a okazuje się, że jest tu sporo fraz poetyckich oraz postulatów, ale brakuje mi definicji i systematyki. Pojawia się bardzo wiele wątków, dużo jest abstrakcyjnych sformułowań, wiele myśli typu „powinno się”, „należy”, „dobrze by było”. Papież postuluje na przykład stworzenie silnej światowej władzy, która byłaby zorganizowana w duchu pomocniczości i dobra wspólnego i zarazem silna i skuteczna. Już na początku XIX wieku pojawiła się myśl o rządzie światowym. Ta idea jest piękna, ale jak stworzyć rząd, którego będą słuchali prezydenci Chavez i Obama, kanclerz Merkel i Fidel Castro, władcy Korei Pn., Rosji, Chin i Iranu? Kto to ma zrobić? Jak egzekwować decyzje?
Czy zadaniem Kościoła nie jest pokazywanie ideałów, ku którym mamy iść?
– W nauce społecznej Kościoła nie chodzi tylko o wskazywanie na ideały. Najważniejsze pytanie brzmi: jak je realizować? Chodzi o ukierunkowanie działania. Każdy normalny człowiek pragnie, aby było powszechne zatrudnienie, wysokie zarobki, dobra opieka zdrowotna i edukacja, mieszkania i parę innych rzeczy. Pytanie, jak to robić? Jan Paweł II pokazywał w swoich encyklikach, jak ten konkretny świat czynić lepszym. Było w nich mniej pięknych myśli, a więcej konkretnych podpowiedzi, jak budować lepszy system ekonomiczny i polityczny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz