Konflikt, skandal, kryzys nie muszą być klęską ani zagrożeniem. Także dla Kościoła.
Do Soboru Watykańskiego II w Kościele przeważała tendencja do przedstawiania siebie jako instytucji doskonałej. Stąd tak dużym wstrząsem są dzisiaj z jednej strony ujawniane raz po raz przez media rozmaite kryzysy w Kościele, a z drugiej strony – uczyniony przez Jana Pawła II podczas roku jubileuszowego, rachunek sumienia z grzechów ludzi Kościoła – pisze w swojej książce „Kościół w kryzysie? Crisis management w Kościele w Polsce” dr Monika Przybysz z Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Już samo powstanie książki i jej prezentacja 14 stycznia w siedzibie Sekretariatu Episkopatu Polski w Warszawie świadczą o tym, że Kościół wyciąga wnioski z takich faktów jak niedoszły ingres abp. Wielgusa.
Autorka oraz ks. prof. Henryk Seweryniak z UKSW zaznaczają, że kryzys w Kościele nie musi oznaczać katastrofy – o ile tylko nie „zamiata się go pod dywan” albo nie „bierze na przeczekanie”, co dotychczas niestety było częstą praktyką ludzi Kościoła. – Kościół nie jest firmą, ale pewne narzędzia public relations, zarządzania kryzysami w jego przypadku można zastosować – mówi dr Przybysz. Jej zdaniem, najważniejsze jest zarządzanie kryzysem, czyli działanie, a nie czekanie w nadziei, że sprawa sama się rozwiąże albo ucichnie. Do tego potrzebna jest wiedza, co robić w sytuacjach trudnych i jak o problemie informować media. – Jeśli dziennikarz nie otrzyma informacji ze źródła, bo ono milczy, to pójdzie po nią do rzeki, która często bywa mętna. Jeśli i z niej nie będzie mógł skorzystać, trafi do kałuży z błotem. Jaka to będzie informacja, można się domyślić – ostrzega dr Przybysz.
Zdaniem autorki, w każdej diecezji, zakonie czy instytucji kościelnej powinien działać wydział ds. mediów, a w nim osoby przygotowane do zarządzania kryzysowego. Spośród wszystkich diecezji tylko jedna, gdańska, ma profesjonalne biuro prasowe. W diecezjach brakuje osób odpowiedzialnych za kontakty z mediami. Z ankiety rozesłanej do wszystkich diecezji wynika, że tylko w połowie działają rzecznicy prasowi. Na dodatek rzecznikami są najczęściej duchowni, którzy łączą tę funkcję z innymi, np. wykładowcy, dyrektora radia, kanclerza kurii. Rekordzista piastował aż siedem różnych funkcji. Połowa rzeczników nie ma wykształcenia z dziedziny mediów. A jedna z diecezji szczerze wyznała, że po informacje i komentarze odsyła do dziennikarzy lokalnego tygodnika i katolickiego radia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk