joseph Ratzinger, mówiąc o swoim wyborze, przywołał obraz spadającej gilotyny. Tuż przed konklawe ukończył 78 lat i marzył tylko o emeryturze i pisaniu książek. Ale kiedy kardynałowie wskazali go jako następcę św. Piotra i Jana Pawła II, wiedział, że nie może odmówić.
W jakimś sensie cała jego dotychczasowa droga była przygotowaniem do tej posługi. Wyniesiony na najwyższy urząd w Kościele, wniósł w papieskie posługiwanie bogactwo swojej osobowości, doświadczenia, talentów, wiedzy, a nade wszystko wiary w Boga. Czymś bezcennym była jego ogromna wiedza teologiczna połączona z przenikliwym rozumieniem współczesnego świata, zwłaszcza zachodniego. To ostatni papież, który miał osobiste doświadczenie udziału w Soborze Watykańskim II i współtworzenia tego wydarzenia. Było to doświadczenie z jednej strony fascynacji, a z drugiej silnego rozczarowania kierunkami zmian w latach po soborze. Dojrzewał do papieskiego powołania poprzez ponad 23-letnią współpracę i przyjaźń z Janem Pawłem II, zapewne nie myśląc ani przez moment, że mógłby kiedyś zająć jego miejsce. Gdy kardynałowie wybrali go na następcę papieża Polaka, Ratzinger był człowiekiem zadomowionym w Watykanie, znającym nie tylko mechanizmy działania Kurii Rzymskiej, ale i problemy Kościoła na całym świecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz