„Samoobrona” jest najbardziej kompetentna w kwestiach dotyczących wymiaru sprawiedliwości, bowiem poznajejego działaniena własnej skórzew kraju i za granicą
Ledwie się rozpoczął rok 2006, a już zaczęło się sporo dziać i wcale nie chodzi o inicjatywy p. Owsiaka. W związku z tym debiutem nowego roku chciałbym przyłączyć się do akcji nazywania 2006 jego własnym imieniem tj. dwa tysiące szósty, a nie dwutysięczny szósty – ta druga nazwa, choć pada z czcigodnych ust, nie przestaje wołać o pomstę do profesora Miodka.
A debiut rzeczywiście jest ostry: dwoje ministrów zmienionych, jeden poseł ukarany za jazdę w stanie wskazującym na potrzebę zatrzymania. Dotychczas słyszeliśmy jedynie o pijanych kierowcach z immunitetem, nareszcie immunitet przestał chronić. Jest to rozwiązanie dobre przede wszystkim dla posłów, którzy teraz uzyskali równość wobec prawa. Taki poseł musiał się bardzo źle czuć, gdy prawo odmawiało jego ścigania, chociaż zazwyczaj skrupulatnie i troskliwie zajmuje się większością obywateli na kursie kolizyjnym. Teraz parlamentarzyści uzyskali poczucie pewności i mogą mieć pełne zaufanie, iż ustawy, które uchwalają, będą się stosować i do nich. Poseł Wójcik przejdzie do historii, podtrzymując jednocześnie przekonanie, że „Samoobrona” jest najbardziej kompetentna w kwestiach dotyczących wymiaru sprawiedliwości, bowiem poznaje jego działanie na własnej skórze w kraju i za granicą.
Minister skarbu podał się do dymisji z powodu tajemniczej i abstrakcyjnej dla przeciętnego obywatela pożyczki w wysokości trzystu tysięcy dolarów. Lud nie nawykł do abstrakcji, więc dobrze się stało, że z rządowego wozu wysadzono p. Mikosza. Nie negując jego osobistej uczciwości, ta dymisja jest korzystna dla zdrowia narodu osłabionego licznymi przykładami tajemniczych interesów notabli poprzedniej kadencji. I tak w powietrzu wisi pytanie, jak to możliwe, że w ekipie PiS-u, tak dbającej o przejrzystość, pojawiły się osoby raczej niewyraźne.
Na pewno wyraźna jest za to osoba nowej pani wicepremier. Zobaczymy, jak pogromczyni Kołodki będzie się czuła w jego fotelu. W każdym razie dla p. Gilowskiej nowy rok też się ostro zaczął i nuda jej nie grozi. Rząd już podjął pewne zobowiązania, a nadzieje na poprawę sytuacji ekonomicznej wyrazili ostatnio lekarze, którzy chcieliby zarabiać minimum pięć tysięcy złotych. To też może brzmieć jak abstrakcja, ale zarobki lekarzy dużo wyższe od przeciętnej nie są abstrakcją w większości krajów Unii Europejskiej. Oczywiście możemy jeszcze przez jakiś czas udawać, że problemu nie ma, jednak za chwilę może go naprawdę nie być, bo wyjedzie na Zachód. Gdy ten problem lekarzy zniknie w ten sposób, to będziemy naprawdę mieli problem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim