Albo rządzisz, albo fora ze dwora. Co cztery lata Polska przestępuje z nogi na nogę, co nie jest zbyt eleganckim zachowaniem
Pisząc ten tekst, nie znam wyniku wyborów w Polsce, co pozwala mi zachować do nich należyty dystans. Znam wynik wyborów w Niemczech, ale tam – jak nigdy przedtem – tak niewiele wynika z wysiłku tak wielu polityków i wyborców. Czy u nas coś wynika albo wyniknie za miesiąc lub rok, zobaczymy. W każdym razie tak licznie jak Niemcy Polacy do urn nie chodzą, bo w przeciwieństwie do starych demokracji, u nas panuje przekonanie, że nie ma się co rządem interesować, on i tak zrobi swoje. Sytuacja ta jest bardzo niesymetryczna.
Niestety, żaden rząd czy parlament w naszym kraju nie chce ograniczyć swojego zainteresowania społeczeństwem, a już w żadnym razie nie chce dopuścić, by Polacy robili swoje. Ciekawe, że nikt z polityków, tak przemyślnie starających się przypodobać publiczności przed głosowaniem, nie chce oświadczyć milczącej większości: jestem jak wy, też uważam, że cokolwiek zrobię, to i tak nie ma znaczenia dla tego kraju. Takich samobójców się u nas nie znajdzie, choć gdzie indziej bywają. Podobno kontrkandydat Busha, senator Kerry, oświadczył na jednym z wieców: jeśli nie wiecie na kogo głosować, to pamiętajcie, że jestem jednym z was.
Trudno powiedzieć, czy nasza postępująca awersja do głosowania stawia nas w ogonie państw demokratycznych, czy raczej w ich awangardzie. W starych demokracjach głosujących wciąż sporo, ale i tak wyniki są coraz bardziej remisowe. Przedwczoraj Bush wygrał z Gore’em o włos, wczoraj Niemcy się równo podzielili, kto wie, może jutro cały świat będzie musiał rzucać monetą, by rozstrzygnąć, kto ma nim rządzić? Chyba, że świat przyjmie polski model asymetryczny, w którym co cztery lata następuje czystka, jakiej sam towarzysz Stalin by się nie powstydził. Żadne tam pół na pół: albo rządzisz, albo fora ze dwora. Co cztery lata Polska przestępuje z nogi na nogę, co nie jest zbyt eleganckim zachowaniem. Panuje też asymetria w deklaracjach o wzmacnianiu jednej nogi: już drugi prezydent chce wzmacniać nogę lewą, prawa musi sobie radzić sama. Mańkuci niepostrzeżenie, bez parad i demonstracji, stali się niezwykle wpływową mniejszością.
Związki polityki z biznesem powodują, że asymetria przenosi się do gospodarki. Jak benzyna ma tanieć, to stacje wciąż sprzedają stare, drogie zapasy. Najwyraźniej kupują wtedy, gdy drogo, bo gdy paliwo ma zdrożeć, to jakoś zbiorniki są puste i tego tańszego już się nie zatankuje. Witkacy z lubością malował portrety asymetrycznej damy; wygląda na to, że Witkacy wielkim patriotą był, zaś dama była alegorią Polski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, wykładowca na Uniwersytecie Śląskim