Nie wiem, z kim ma Polska połączyć Cimoszewicza, ale mam nadzieję, że usłyszy on, iż "abonent jest czasowo niedostępny"
Byłem na urlopie, podczas którego z pełną konsekwencją odciąłem się od jakichkolwiek doniesień ze świata polityki. Po powrocie do „realu” przecieram oczy, z niedowierzaniem oglądając kolejne epizody telenoweli pt. „Jeden przeciw wszystkim, czyli obrazki z kampanii wyborczej Włodzimierza Cimoszewicza”. Akurat obejrzałem odcinek, w którym pojawiła się Pierwsza Dama, ucharakteryzowana bez zarzutu, za to z krwawiącym sercem.
Serce jej krwawi, bo okrutny Leoncio się zamierza na niewinnego Włodzimierza. Okrutny Leoncio, któremu nie dość było gnębienia Isaury (nawiasem mówiąc, fakt wyświetlania sławetnego serialu w katolickiej(?) Telewizji Puls jest również przyczyną mojego zdumienia), zamienił się w wielogłowego smoka i z każdej mordy opluwa, każdym językiem oczernia, z każdego gardła zionie nienawiścią do jedynie słusznego kandydata niezależnego, popieranego przez SLD i Tomasza Nałęcza.
Ludzie, co się dzieje? Czy Kaczyński otruł ulubionego psa marszałka? Tusk rzucił oszczerstwo na jego żonę? Lepper mu zarzucił, że dłubie nożem w zębach? Lub Religa kłamliwie oskarżył o pociąg do żubrówki? Okazuje się, że nic z tego. Taki gruboskórny typ jak ja nawet nie jest w stanie zrozumieć, co może zranić delikatną wrażliwość kandydata. Puszczański człowiek cierpi, bo różne kruki, wrony i sępy szarpią go o zeznania majątkowe i dociekają, co też dobrego uczynił on w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jedna pani ma do niego pretensje, bo nie wysłał jej z mężem na placówkę. Gdy czytamy o kampaniach w innych krajach, to owe „napaści” wyglądają banalnie.
O co zresztą mają kandydata do najwyższego urzędu pytać dziennikarze i kontrkandydaci? Co mu się śniło? Która jest godzina? Czy zechce mimo naszych wad narodowych wstąpić na prezydencki tron? Jeśli pytania o swoją niedawną przeszłość Cimoszewicz uznaje za brutalne, to chyba powinien ograniczyć się do obcowania z przyrodą. Przypuszczam jednak, że to kolejny wyreżyserowany odcinek kampanii.
O napaściach Cimoszewicz mówił, jeszcze zanim się zgłosił, też zresztą w telenowelowych okolicznościach. Gdy własny program jest mizerny, to sposobem na kampanię jest wykreowanie wroga. Tu jest ich wielu, aż serce pani prezydentowej krwawi, a wzruszony naród poprze uciemiężonego, który apeluje ,,niech połączy nas Polska”. Kogo? Proletariuszy wszystkich krajów? Biedna ta Polska, teraz przyszło jej realizować program Marksa. Nie wiem, z kim ma Polska połączyć Cimoszewicza, ale mam nadzieję, że usłyszy on, iż „abonent jest czasowo niedostępny”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, wykładowca na Uniwersytecie Śląskim