Misja, jeśli nie ożywia jej miłość, sprowadza się do działalności filantropijnej i społecznej.
Misja wypływa z serca: kiedy się zatrzymujemy, by modlić się przed Ukrzyżowanym, ze wzrokiem utkwionym w przebity bok, nie możemy nie doznać w sobie radości, wiedząc, że jesteśmy miłowani, oraz pragnienia miłowania i stania się narzędziem miłosierdzia i pojednania.
Tak było ponad 800 lat temu, w przypadku młodego Franciszka z Asyżu, w kościółku św. Damiana, który walił się wówczas w gruzy. Z wysokości krzyża, przechowywanego obecnie w bazylice św. Klary, Franciszek usłyszał Jezusa mówiącego doń: „Idź, odbuduj Mój dom, który, jak widzisz, popada w ruinę”.
Owym „domem” było przede wszystkim jego życie, które trzeba było „odbudować” przez prawdziwe nawrócenie; był nim Kościół, nie ten, wzniesiony z cegieł, lecz z żywych osób, zawsze potrzebujący oczyszczenia; była nim także cała ludzkość...Misja wypływa zawsze z serca przemienionego przez miłość Boga.
„Anioł Pański”, 22 października 2006
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Watykanie