Garść pierwiastków: C2H5OH. To wzór chemiczny alkoholu, bez którego wielu nie wyobraża sobie wesela. Są też jednak tacy, którzy nie wyobrażają sobie, aby trochę chemii było przyczyną ich radości. Zwłaszcza tej jedynej i niepowtarzalnej, bo weselnej.
- O weselu bezalkoholowym zaczęłam myśleć jako bardzo młoda dziewczyna, nie znając jeszcze swojego męża – opowiada Zofia Bąk z Niwki, koło Wierzchosławic. Pierwszy raz usłyszała o nich w audycjach radia RDN. Potem wpadł jej w ręce artykuł, będący relacją ze spotkania małżeństw, którzy mieli wesele bez alkoholu. – Tam po raz pierwszy przeczytałam o ks. Władysławie Zązlu, kapelanie Związku Podhalan, propagatorze trzeźwości i wesel bezalkoholowych – wyjaśnia. – W artykule był podany numer telefonu do księdza, pomyślałam, że może mi się kiedyś przydać i głęboko gazetę schowałam – uśmiecha się.
- A ja, myśląc o weselu, wiedziałem jedno: ma być inne, odbiegające od tradycyjnego, gdzie jest popijawa i niekiedy głupawe żarty, niegodne zachowanie – opowiada Rafał Bąk, od 5 lat mąż Zosi. – Początkowo marzył mi się ślub na pielgrzymce, do wesela bezalkoholowego przekonała mnie Zosia - mówi. Nie przypadkowo więc państwo Bąkowie ślubowali sobie miłość w Roku Jubileuszowym, w miesiącu trzeźwości oraz w święto Matki Bożej Częstochowskiej. Chcieli aby było wyjątkowe, i tak się stało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Z promilem nie tańczę - js