Rodzina zawsze była dla mnie priorytetem i jestem szczęśliwa, że Bóg obdarzył mnie trójką dzieci, w wieku od roku do 7 lat. Pani często pisze, że radość, dobry humor, żarty rozładowują napięcia i pomagają w chwilach trudnych.
W naszej rodzinie mało razem się śmiejemy. Brak mi cierpliwości, dużo krzyczę na dzieci, często je karzę za drobne w sumie przewinienia. Moją frustrację pogłębiają problemy zawodowe. Wracam zmęczona i gdy któreś dziecko jest nieposłuszne, natychmiast się denerwuję. Sprzątanie mnie pochłania, a mąż wciąż robi uwagi, że w domu panuje nieustanny nieporządek. Dużo mi pomaga, poświęca dzieciom czas, ale ma taką pracę, że jest z nami tylko w weekendy. Najgorsze są wieczory, którym towarzyszy płacz i zaczyna się codzienny koszmar.
Stała czytelniczka
Prowadzenie domu z tak małymi dziećmi plus praca zawodowa to niesamowicie dużo. Należą się Pani gratulacje. Tymczasem Pani jest przez cały tydzień sama. Brakuje wtedy nie tylko pomocy w sensie czysto fizycznym, ale i wsparcia psychicznego, nie ma się z kim podzielić wątpliwościami, problemami. Dlatego proszę od siebie za dużo nie wymagać! Mieszkanie rodziny wielodzietnej to nie muzeum. Można próbować większe dzieci wciągnąć do pomocy, ale na zasadzie zabawy, nie zapominając o chwaleniu. Ich kłótnie łatwo przerwać przez odwrócenie uwagi. Proponować im przeróżne zajęcia. Warto pamiętać, że pracę zawodową wykonuje Pani dla rodziny. Bo tak malutkie dzieci potrzebowałyby mamy w domu! Dlatego na przekór wszystkiemu po wyjściu z pracy przydałoby się otrząsnąć i wejść do domu z entuzjazmem. Proszę spróbować się przełamać i nawet najprostsze czynności wykonywać z innym nastawieniem. Polecam modlitwę psalmami, które dobrze oddają przeróżne stany ludzkiej duszy.
Polecam też wieczorne czytanie książek. Najlepiej, gdy wszyscy się przy tym relaksują: dorosły i dzieci. Pewnego lata chłonęliśmy Trylogię. Jaka to była inspiracja do zabaw! Biblię czytaliśmy codziennie. Dorosły może tak kierować dzieckiem, by zasypiało zadowolone, rozmarzone, a czytanie jest rewelacyjnym rozwiązaniem. Kiedyś podczas parafialnych „wakacji Bogiem” testowaliśmy to na sobie. Dorośli byli zachwyceni niezwykłymi i nowymi odczuciami. Jednostajny głos czytającego rewelacyjne kołysze do snu. Potrafiliśmy w ten sposób „uśpić” cały turnus bez nerwów.
Może Pani tworzyć zupełnie inny rytuał wieczornego usypiania. Sprawdzone jest nucenie pieśni kościelnych, co staje się rodzinną modlitwą i spokojne krzątanie się po mieszkaniu. Pamiętam ten okres, gdy dopiero w nocy brałam się za poprawianie zeszytów i przygotowanie lekcji. Pocieszała mnie wówczas stara i mądra nauczycielka, która miała to już za sobą. Radziła, by ustalić hierarchię wartości i nie stresować się niepotrzebnie. Czas biegnie szybko, więc nadszedł dzień, że zaczęłam zasypiać szybciej od domowych nastolatków. A na dyżurze pocieszałam młodą, wciąż niewyspaną koleżankę, która nocami poprawiała klasówki. Dzieci szybko rosną i szkoda, by po okresie dzieciństwa zostały im złe wspomnienia i urazy.
Jeśli chcesz zadać pytanie w sprawie problemów w rodzinie, napisz do mnie: ipaszkowska@goscniedzielny.pl lub na adres redakcji: skr. poczt. 659, 40-042 Katowice
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci