List I : Chcę garść swoich refleksji przekazać młodej mamie czworga dzieci. Ja też byłam bardzo nerwowa – klapsy, podniesiony głos, niecierpliwość. Nie umiałam się cieszyć dziećmi, radzić sobie z emocjami.
Z domu wyniosłam taki wzorzec wychowania, że dzieci mają dostać jeść, siedzieć cicho, nie przeszkadzać. Nie było rodzinnej atmosfery, tylko władza rodziców i nasze posłuszeństwo. Ja chciałam inaczej i bardzo wiele udało mi się zmienić, ale nie od razu. Złagodniałam, kiedy urodziłam bliźnięta. Również nie rozumiałam, dlaczego mamy tak liczną rodzinę, skoro się do tego nie nadajemy. I dopiero gdy po długiej przerwie urodziłam kolejne dziecko, okazało się, że wreszcie dojrzeliśmy do swoich ról. Dzieci nieraz w żartach wspominają przykre wydarzenia i śmieją się, a ja wstydzę się, a nawet płaczę. Boję się o dzieci i ich przyszłe rodzicielstwo. Czy piętno dzieciństwa wpłynie na ich postępowanie wobec swoich dzieci? Nieważny jest porządek, ugotowany obiad, ale dom pełen radości i pokoju. Od pierwszych tygodni ostatniej ciąży delektowałam się każdą chwilą. Codziennie nas zachwyca ta najmłodsza pociecha. Tak bardzo żal mi małych i dorosłych już dzieci, które są krzywdzone przez własnych rodziców, a jednocześnie rozumiem i współczuję mamie, która nie potrafi ujarzmić swoich emocji.
List II
Moim oparciem są: modlitwa, lektura i zakonnica, dyrektor Domu Samotnej Matki. Poznałam ją, kiedy szukałam pomocy w poradni małżeńskiej. To ona podała mi pomocną dłoń w okresie, kiedy wydawało się, że moje życie wali się w gruzy. Powoli staję się „niezatapialna” – w słabości tkwi siła, im bardziej zdaję się na Boga, tym lżej. Coraz częściej zamiast narzekać: „dlaczego ja”, czuję, że zostałam wybrana. Poza tym Bóg obdarzył mnie dziećmi, które wniosły do mojego życia radość i sens.
List III
Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam wsparcie, że umiałam i nadal potrafię prosić o pomoc i o radę – uzyskałam je w mojej parafii. Nie znalazłam tego w rodzinie, gdyż nie chcę słuchać rad nasączonych jadem i nienawiścią (pod płaszczykiem zasad chrześcijańskich).
Bezradna mama pisze dużo i często. Nieustannie analizuje swoje postępowanie i ocenia się bardzo surowo. Przydałoby się wyrobić trochę pewności siebie. Polecam więcej radości i poczucia humoru. Wtedy jest łatwiej. Trzeba przerwać uwagi otoczenia atakującego nieustannie pytaniem: „Jak ty wytrzymujesz cały dzień sama z dziećmi?”. Św. Paweł napisał w jednym z listów, byśmy się nieustannie radowali w Panu. Zabawy dzieci, robienie zdjęć, kręcenie filmów, wycieczki w góry – z tego trzeba się cieszyć i za to Panu Bogu dziękować. Czas płynie, a dzieci rosną. Lekcji będzie coraz więcej, potem różne kółka, SKS-y, kościół – chłopcy mogą być ministrantami, dziewczynki należeć do Dzieci Maryi. Z roku na rok dom będzie coraz częściej cichy i pusty. Polecam wyjazd na rekolekcje dla rodzin. Tam jest opieka dla dzieci, a dla Was będą spotkania. Wydaje mi się, że po takim wyjeździe może zacząć się nowy etap w życiu rodziny.\
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci