Nieraz spotykaliśmy księży, w których doświadczaliśmy harmonii ich osobowości. Wiem, że nie bez jakichś rys i braków. To ci księża, którym zawdzięczamy wiarę i nadzieję
Dopiero co wróciłem z rekolekcji dla seminarzystów. Nie, nie będzie reportażu z Łowicza. Będą wspomnienia z Nysy. Kiedy zaczynałem rekolekcje jako alumn przyjęty na pierwszy rok studiów? Nie jestem starą panną, mogę o datach pisać wprost – był rok 1962. Seminarium było prowincjonalne i bez tradycji. Choć gdy zacząłem w nim naukę i formację, odczuwaliśmy to inaczej – tradycja była. I to jaka! Lwowska i wrocławska.
Taki był nasz opolski Śląsk. Dużo by o tym pisać. Nie pamiętam tamtych pierwszych rekolekcji. Z późniejszych też niewiele. Przetrwał zeszyt z osobistymi notatkami, dawno do niego nie zaglądałem.
Ja teraz na koniec rekolekcji zostawiłem klerykom płytkę z pełnym tekstem moich nauk. Pewnie niektórzy wrócą do nich, do przemyśleń i refleksji. Gdy jechałem do Łowicza, zastanawiałem się, po co ja tam w ogóle jadę? Starszy od moich słuchaczy ponad 40 lat, z innego świata – i czasowo, i regionalnie. A jednak... A jednak potrzebny tam byłem.
Przecież tak naprawdę niewiele zmieniło się w człowieku, niewiele się zmieniło w drodze młodego chrześcijanina do kapłaństwa. Fundamentalna jest sprawa wiary i nadziei. Mimo wszystkich przemian istota obu jest wciąż ta sama: wiara jest odpowiedzią człowieka Bogu (i samemu sobie), nadzieja jest przeświadczeniem, że warto być dobrym – cokolwiek by to miało w życiu znaczyć. Cokolwiek! Bo w wieku dwudziestu lat nie mamy pojęcia, w jakim miejscu życia Bóg nas postawi.
Człowiek – chrześcijanin – kapłan... W taką sekwencję układałem rekolekcyjną myśl. I to też się nie zmieniło od dziesięcio-, a nawet stuleci. I nie zmieniły się pokusy, którymi szatan usiłuje tę troistą jedność w każdym księdzu rozbić. Sądzę, że każdy z czytelników spotkał się z tym w życiu. Miał kontakt z księżmi, w których obserwował większe czy mniejsze pęknięcia lub blizny pomiędzy tymi trzema obszarami ich życia.
Ale również jestem przekonany, że nieraz spotykaliśmy księży, w których doświadczaliśmy harmonii ich osobowości. Wiem, że nie bez jakichś rys i braków. To ci księża, którym zawdzięczamy wiarę i nadzieję – umiejętność odpowiadania Bogu na Jego wyzwania i pewność, że w życiu jednak dobro się liczy. Czego bardziej brakuje w naszym świecie? Tak mi się zdaje, że nadziei. I ksiądz, i każdy chrześcijanin powinien być znakiem nadziei. Radosnym znakiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świetów