Może to wszystko, co mnie jeszcze tak pociąga, jest warte tylko skansenu
Ile mnie to kosztowało? Nie mnie, tylko parafię. Nie przyznam się, bo nie uwierzycie. Jak co roku pojechałem z gromadką chłopców i dziewcząt na osiem dni w góry. Ministranci i ministrantki, choć nie tylko. Dwie mamy w kuchni. Najstarsi bywalcy różnych wypraw nie zostawią żadnego malca bez opieki i pomocy. A jak dbają o mnie!
Właściwie z punktu widzenia jakiegoś prawa, to pewnie i kryminał. Ale gdyby chcieć zrobić wszystko, jak ustawa przewiduje, to byśmy nie pojechali nigdzie. Wszystko kosztuje. A na tej naszej bezrobotnej prowincji grosza mało. I tak się dziwię, że co roku coś tam uzbieram. No, jeszcze ten szkolny autobus z gminy.
Fajnie było. Dzieci coś zobaczyły, odetchnęły świeżym powietrzem beskidzkich lasów, miały trochę zdrowego luzu, trochę modlitwy, niewyszukanego jedzenia starczyło. Przy dużych różnicach wieku czuliśmy się jak rodzina (dlatego i małe spięcia były także). Onegdaj widziałem w telewizji reportaż z kolonii Caritas. Mój Boże! Inny świat. Dobrze, że tamte dzieci miały do dyspozycji wspaniałe ośrodki, cudowne wycieczki i świetne zabawy. Moje miały bez porównania mniej. Trochę mnie to zabolało, przyznaję. Wszędzie narastają nierówności.
Ale może to właśnie my mieliśmy więcej? Może to zbieranie w ciągu roku każdego grosza, może to proste i surowe życie w leśnej głuszy, może atmosfera rodziny, może świadomość, że w życiu nie ma złotych rybek... Otóż może to wszystko jest więcej warte od tego, co jest „hi & super”? A może epoka takich organizatorów jak ja, którzy sami, wbrew wszystkiemu i wszystkim, usiłują tanim kosztem coś zdziałać, już minęła? Może to wszystko, co mnie jeszcze tak pociąga, jest warte tylko skansenu? A może powinni takim zabronić tego, co robią, bo nie mieści się to w ramach kolorowej, bezpiecznej i kosztownej cywilizacji?
Gdybyście jednak towarzyszyli przygotowaniom do naszego wyjazdu. Gdybyście z dziećmi (także tymi dwudziestoletnimi) przeżywali ich radość. Gdybyście dziewięć miesięcy wcześniej słyszeli natrętne pytania, dokąd jedziemy (wcześniej pytać nie wolno). Gdybyście wraz z nimi życiorys porządkowali według kolejnych wakacyjnych wycieczek. Gdybyście to wszystko przeżyli z tą moją czeredą, to mimo przedemerytalnego wieku zabralibyście się za przygotowanie kolejnych tanich i mało efektownych wakacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów