W każdym spoczywają zalążki władcy dobrego i tyrana, a skoro tak, to trzeba podjąć wysiłki wychowawcze
Pisałem przed tygodniem o piewcy skuteczności politycznej, Machiavellim. Dla wielu mu współczesnych jego poglądy były odrażające, znaleźli się autorzy broniący tradycyjnej etyki politycznej i wiążący racjonalność z moralnością. Najbardziej znany spośród nich to Erazm z Rotterdamu (1466–1536). Myślę, że w dzisiejszym klimacie politycznym jego postać zasługuje na przypomnienie.
Erazma przerażał wzrost władzy państwowej. W swych pismach politycznych (zwłaszcza „O władcy chrześcijańskim”) kreśli przeto zasady kształtowania państwa bardziej ludzkiego i racjonalnego. Władca ma być – pisze Erazm – rozsądny, sprawiedliwy, powściągliwy, odważny i dobry – to są cechy odróżniające go od tyrana. W każdym spoczywają zalążki władcy dobrego i tyrana, a skoro tak, to trzeba podjąć wysiłki wychowawcze.
Wychowania władcy nie postrzegał w oderwaniu od wychowania całego społeczeństwa (pisał też o wychowaniu dziewcząt). Wychowanie to – według Erazma – najlepsza droga do poprawy życia społecznego. Bezpośrednie zmiany mogą być niebezpieczne, trącą rewolucją, podczas gdy korekty winno się wprowadzać stopniowo, roztropnie i zręcznie. Również zmian prawa nie należy przeprowadzać więcej niż koniecznie trzeba. A w ogóle – podkreśla z naciskiem – ustaw winno być możliwie mało, należy je pisać jasno, ogłaszać wyłącznie dla dobra ogółu, nigdy na korzyść jakiejś grupy czy w interesie „kasy państwa”.
Ustawy odgrywają też rolę edukacyjną: mają ugruntowywać poczucie obowiązku, odstraszanie to ich dopiero ostatnia funkcja. Bardzo wyważone były poglądy Erazma na prawo karne. Uznawał konieczność kar, także za drobne przestępstwa, i to w porę wymierzanych. Ten mądry humanista rozumiał, że nie wystarcza zwalczać przestępczości, należy zająć się jej przyczynami. A te widział w wadliwym ustawieniu wartości przez jemu współczesnych, przekonanych, że najważniejsze to władza i bogactwo. Właśnie politycy winni tu świecić przykładem.
Ważkie miejsce w wywodach Erazma zajmuje dobro wspólne. Ma ono stanowić ideę przewodnią poczynań władzy. Z dobrem wspólnym na oku należy dobierać urzędników, muszą zniknąć – pisze – kryteria obsady inne niż fachowe i kryteria rozstrzygnięć inne niż rzeczowe. Dobro wspólne jako zasada obowiązuje jednak nie tylko władców i urzędników, lecz także ogół obywateli. W szczególności podkreśla obowiązek pracy, surowo wyraża się o niektórych bezużytecznych – jak sądzi – zawodach i o przerostach zatrudnienia!
Zauważono, że kierując się ideami Erazma, można zejść dalej i osiągnąć więcej niż z pozornie realistycznymi koncepcjami Machiavellego. Dlatego zajął trwałe miejsce w dziejach myśli politycznej, do jego idei wciąż się powraca. Sądzę, że zasługuje na to też u nas dziś.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego