Polityk nieskuteczny przekreśla sam siebie, jest przegrany. Stając więc wobec dyleamtu: moralnośc czy skuteczność - troszczy się przede wszytskim o to, by byc skutecznym.
Co się liczy w polityce: moralność czy skuteczność? Większość polityków nie lubi takich pytań. Bo wiadomo, że sens polityki spoczywa w skuteczności, polityk nieskuteczny przekreśla sam siebie, jest przegrany. Stając więc wobec dylematu: moralność czy skuteczność – troszczy się przede wszystkim o to, by być skutecznym. Skutecznym – czyli jakim? Co oznacza nazwa „skuteczność”?
Obserwując tzw. scenę polityczną i słysząc wypowiedzi polityków, łatwo dostrzec, że skuteczny to ten, co wygrywa wybory i obejmuje władzę. Takie pojmowanie skuteczności politycznej wydaje się dość powszechne. Dla wielu jest to wystarczający sprawdzian skuteczności, także wśród polityków nie brak takich, których satysfakcjonuje samo zdobycie władzy, to cel ich aktywności. Do takiego ciasnego pojmowania skuteczności politycy na ogół nie przyznają się. Powiadają, że polityk skuteczny to ten, kto uzyskawszy władzę, realizuje swój program – to jest dopiero ów cel, który „uświęca” środki i usprawiedliwia, że w drodze doń nie zawsze zachowywano się etycznie. I spotykają się zazwyczaj ze zrozumieniem i aprobatą. Jest tak dopóty, dopóki do władzy nie dojdzie inna ekipa i nie zdemaskuje nieprawości poprzedniej. A efekt społeczny taki, że niemoralność w polityce (czy to obserwowana na bieżąco, czy to odkryta później) prowadzi do postępującego zdziczenia obyczajów.
Właśnie to, że przykład zawsze idzie „z góry”, a zachowanie, etyka i styl władzy ma ogromne znaczenie dla zdrowia moralnego narodu i dla funkcjonowania społeczeństwa, sprawiało, że od starożytności wiele mówiono o etyce władców (to przecież jeden z węzłowych problemów tragedii Ajschylosa czy Sofoklesa). Literatura o etyce władzy szerzyła się szczególnie w czasach chrześcijańskich. „Czasy chrześcijańskie” (nazwa wprowadzona przez Orozjusza w 416 r.) mają się charakteryzować łagodnością władzy, zanikiem ducha zemsty, braterstwem i gościnnością, a władca to „sprawca pokoju”.
W Europie chrześcijańskiej, od czasów Karola Wielkiego, podkreśla się, że władza to nie panowanie, lecz urząd, a sprawujący go winien cechować się bojaźnią Bożą, mądrością, roztropnością, sprawiedliwością i umiłowaniem pokoju. Tacy autorzy jak Izydor z Sewilli czy Hinkmar z Reims opracowali i opublikowali katalog cnót, jakie winny charakteryzować władcę. Dopiero w czasach nowożytnych, wraz z konsolidacją państwa jako systemu organizacyjnego urzędników i wojska, teorie polityczne zaczęto snuć w aspekcie już nie etyki, lecz skuteczności: wykład etyki władcy został zastąpiony nauką o panowaniu, zamiast etyki pragmatyka. O prekursorach polityki każącej w razie alternatywy „moralność czy skuteczność” wybrać skuteczność i o dzisiejszej aplikacji ich poglądów, za tydzień.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego