Państwo nie jest w stanie wymusić solidarności, państwo ją zakłada, organizuje i promuje
Obchody pierwszej rocznicy śmierci Jana Pawła II pokazały na nowo, że głębokie przeżycie religijne budzi poczucie solidarności. Świat doznawał tego też – znacznie jednak mocniej – przed rokiem, gdy łączył się duchowo z Papieżem przechodzącym do domu Ojca. Była to solidarność międzyludzka, ludzi tu, na ziemi, jednak przekonanie wyrażane przez wielu wiernych, że Jan Paweł II spogląda na nich i wspiera ich z tego domu, świadczy o spoglądaniu na życie ziemskie z perspektywy zmartwychwstania.
Bo taki jest chrześcijański punkt widzenia. Ale też uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego jest poprzedzona wyjątkowo intensywnym religijnym przeżywaniem solidarności: to w imię solidarności z ludźmi Syn Boży poniósł śmierć na krzyżu. Kulminacja solidarności, której wszyscy doznajemy i która wszystkim nam daje nadzieję.
Włączenie się w tę solidarność i profitowanie ze śmierci i zmartwychwstania Jezusa to sprawa sumienia i losów każdego z nas. Wolno natomiast zapytać o przełożenie tej religijnie przeżywanej solidarności w nasze życie codzienne, w tzw. stosunki nasze międzyludzkie. Wiele mówiono o tym w związku z rocznicą śmierci Papieża. Wypowiedzi były generalnie krytyczne, różny był stopień rozczarowania i pesymizmu. Bieżące polskie doświadczenia kazałyby niektóre wypowiedzi, te bardziej łagodne, ocenić jako naiwne. Bo rzeczywiście sytuacja nie wygląda dobrze, czego skutkiem i wyrazem chociażby coraz częstsze głosy o wyjeździe z kraju lub stwierdzenia w rodzaju „nie da się już na to patrzeć”.
Ale emigracją czy wygaszeniem telewizora nie poprawimy sytuacji, wtedy reagujemy rezygnacją na brak solidarności. I pogłębiamy ów brak. Bo solidarność to postawa czynna, to gotowość zaangażowania nie tylko we własne sprawy. Religijne przeżycie solidarności (jak wielkotygodniowe, jak w smutne – ale też w radosne – rocznice) formuje otwartą postawę wobec ludzi, mówiąc po chrześcijańsku: miłość – afektywną, czynną, ofiarną.
Niewątpliwie, solidarność to pojęcie blankietowe. Wymaga skonkretyzowania: z kim, w czym, w jaki sposób...? Solidarni nie tyle z hasłami, ile z ludźmi, nie akcyjnie, lecz konkretnie. Aby była efektywna, musi być zorganizowana, potrzebne są struktury solidarności. Tu rozpościera się zadanie państwa. Ono nie jest w stanie wymusić solidarności, państwo ją zakłada, organizuje i promuje. To chyba najważniejsze zadanie państwa wykonywane przez władzę. Władzy nie powinno się sprawować dla siebie, dla własnych korzyści czy satysfakcji, też nie dla rządzenia rozumianego jako dyrygowanie ludźmi, panowanie i decydowanie za i o nich, lecz właśnie dla aktywizacji, wsparcia, koordynacji i zagospodarowania ludzkiej solidarności, nieraz po prostu odruchów solidarności, jakie raz po raz budzą się w człowieku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego