Tego dnia było zimno i wilgotno – normalna pogoda pod koniec listopada. On leżał przy wejściu do kościoła. Był odwrócony do ściany. Na nodze miał jątrzącą się ranę
Bezdomny i żebrak – pomyślałem z niechęcią. Czułem jednak, że przy wyjściu będę musiał mu wrzucić coś do czapki. O dziwo, kiedy chciałem dać mu 5 zł, nie miałem gdzie ich położyć. A on leżał odwrócony do ściany.
Zawołałem do niego: „Proszę pana, proszę się odwrócić, mam tu coś dla pana”. Odwrócił się. Zdziwiłem się, że jest taki młody – miał z 18 lat. Nie pamiętam już, jaka była przyczyna, że został wyrzucony z domu... „Dostałem je od sióstr” – powiedział, wskazując na spodnie.
Były za krótkie i od tego porobiły mu się rany na nogach. Zaproponowałem, że przyniosę z domu trochę ubrań. Przed sobotnią Mszą św. przyniosłem parę rzeczy. Podziękował.
Potem widziałem go jeszcze raz, już w moich czarnych maverikach. Kiedy patrzyłem, jak z daleka pozdrawia mnie gestem dłoni, zastanawiałem się, czy ropiejące miejsca na nogach przykleiły się do moich spodni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Jarosław Kopaczewski , aktor filmowy i teatralny, mąż Doroty, ojciec trzech córek