To pytanie dziś Jezus kieruje również do mnie. A ty za kogo mnie uważasz? Kim dla mnie jest Jezus? Czy widzę w Nim Mesjasza? Czy widzę w Jezusie Boga, który oddał za mnie życie?
Przychodzę na Eucharystię, by spotkać się z Jezusem, żywym, rzeczywiście obecnym wśród nas Bogiem. Czy w tym małym chlebie, który kapłan bierze w swoje ręce, widzę tego samego Boga, który przed laty poświęcił się dla mnie? Czy w Eucharystii potrafię dostrzec Chrystusa - Zbawcę, który każdego dnia umiera i zmartwychwstaje dla mnie?
Trudne pytanie postawił Jezus apostołom. Odpowiedź na nie wymaga pewnej postawy. Zarówno dwa tysiące lat temu, jak i dziś niełatwo iść za Jezusem. Trzeba zaprzeć się siebie. Trzeba zrezygnować z siebie, ze swojego lenistwa, pychy. Jezus wymaga od nas, byśmy, rezygnując ze swojego czasu, przyjemności, dostrzegli Go w bliźnich, oddali im swój czas, choć cząstkę siebie.
Apostołowie, by pójść za Chrystusem, opuścili swoje rodziny, swoich bliskich. Co ja dziś mogę dać z siebie Panu? Czy stać mnie, by swoją naukę, pracę zawodową wykonywać na cześć Boga i z Nim? Czy potrafię wygospodarować kilka kwadransów, by choć w niedzielę po prostu pobyć z Bogiem? Czy stać mnie na to, by swoim życiem odpowiedzieć Jezusowi na pytanie: A ty, za kogo mnie uważasz?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Lidia Marcisz, katechetka, mieszka w Rybniku (not. jk)