W religii znaki są ważne. Mówią nieraz więcej niż słowa.
Coraz mniejsze krzyże w mieszkaniach, coraz większe ekrany. Ruszyło mnie kiedyś to zdanie. Postanowiłem kupić duży krzyż. Trafiłem w Krakowie na sklep z antykami. Zdziwiłem się, że było tam aż tyle krucyfiksów. Drewniane, metalowe, duże, małe, wystawione na sprzedaż, niepotrzebne. Stały między komodami, porcelaną, lampami, antykami. Wybrałem ten najbardziej zniszczony, właściwie samą figurę Ukrzyżowanego. Jaka jest Jego historia? Komu towarzyszył, kto przed Nim się modlił? Teraz to już mój krzyż, „mój Chrystus połamany”. Będzie towarzyszył mojemu życiu, będzie świadkiem moich wzlotów i upadków.
Sięgam do kazania ks. Tischnera („Wiara ze słuchania”). Na Golgocie były trzy krzyże, powiada krakowski filozof. Pierwszy to krzyż człowieka, który buntował się przeciwko władzy, a teraz przeciwko Bogu. Woła do Chrystusa, aby pomógł mu zejść z krzyża. Chce pozbyć się krzyża, ale w gruncie rzeczy dzieje się coś przeciwnego: na jego miejsce przychodzi drugi, trzeci, dziesiąty. Każdy z nas ma w sobie coś ze zbuntowanego złoczyńcy. Kto nie zrozumiał sensu krzyża, ten mnoży sobie krzyże na plecach. Z drugiej strony inny człowiek.
Ten prosi Boga o przebaczenie, otrzymuje od Jezusa obietnicę raju. Krzyż czegoś go nauczył. Był buntownikiem, może wydawało mu się, że jest silny, niezwyciężony. Krzyż nauczył go pokory. Cierpienie nauczyło go rozumieć, że jest tylko człowiekiem. Krzyż stał się dla niego wielką szkołą prawdy. I tak może być w naszym życiu. Im szybciej człowiek nauczy się prawdy o sobie, tym mniejszy będzie ten krzyż. I wreszcie krzyż Chrystusa. Słychać z niego wołanie: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”. Jakby wszystko było stracone. Ale za chwilę odzywa się inny głos: „W ręce Twoje powierzam ducha mego”. Rozpacz została przezwyciężona, pojawia się nadzieja.
Te trzy krzyże są człowiekowi potrzebne, żeby go nauczyły dróg zbawienia. Jest krzyż, który prowadzi do buntu, jest krzyż, który uczy prawdy o sobie i jest ten najważniejszy, z którego płynie nadzieja. Ten trzeci krzyż niesiesz z Chrystusem. Nie jesteś sam. Kiedy wołasz: „Boże mój czemuś mnie opuścił”, to pamiętaj, że ktoś już te słowa wypowiedział przed tobą i że po nich są inne: „Ojcze, w Twe ręce oddaję ducha mojego”. Tischner pyta: „Z kim niesiesz krzyż? Z łotrem zbuntowanym? Ze złoczyńcą nawróconym? Czy z Jezusem Chrystusem?”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz