Jeszcze niedawno był bożyszczem i najbardziej rozchwytywanym aktorem przedwojennej Polski. Celebrytą w czasach, gdy nie znano tego określenia, najlepiej ubranym mężczyzną stolicy. W łagrze NKWD „amant niebanalny” stał się wrakiem.
Posłuchajcie mej piosenki i o litość błagam was, rzewne tony, rzewne dźwięki wzruszą marmur, beton, głaz – utwór zaczyna się dramatycznie, ale swawolny refren powtarzanej przez przedwojenną Rzeczpospolitą piosenki: „Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno. Już taki jestem zimny drań” rozwiewa wątpliwości. Historia śpiewającego ją amanta rozpoczyna się sielsko-anielsko, ale kończy okrutnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz