Ignacy posługiwał się za życia imieniem Teofor, co znaczy „niosący Boga”. Średniowieczna „Złota legenda” opowiada, że w jego sercu znaleziono po śmierci złotymi literami wypisane imię Chrystusa.
Jestem Bożą pszenicą. Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby się stać czystym chlebem Chrystusa. To chyba najsłynniejsze słowa św. Ignacego, biskupa Antiochii, który zginął na rzymskiej arenie (być może w Koloseum) rozszarpany przez dzikie zwierzęta około 110 roku. Żył w czasach, gdy chrześcijanie pamiętali jeszcze Apostołów Chrystusa. Legenda mówi, że Ignacy był tym szczęśliwym dzieckiem, które Chrystus postawił przed uczniami, kiedy mówił im, że mają się stać jak dzieci: „Kto się więc uniży, jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,4).
Niewiele mamy informacji o jego życiu. Wiadomo, że był drugim lub trzecim z kolei biskupem w Antiochii, w Kościele założonym przez samego św. Piotra. Kiedy za panowania cesarza Trajana wybucha prześladowanie chrześcijan, Ignacy zostaje aresztowany w swoim mieście i przewieziony do Rzymu. Ma już wtedy około osiemdziesiątki. W drodze po męczeńską śmierć umacnia napotkanych współwyznawców. W Smyrnie spotyka się z sędziwym biskupem Polikarpem, który wkrótce podąży za nim w krwawą drogę. Chwile postoju Ignacy wykorzystuje na pisanie. Tak powstaje 6 listów adresowanych do różnych gmin chrześcijańskich i jeden do biskupa Polikarpa. To prawdziwe perły literatury wczesnochrześcijańskiej.
Zawierają nie tylko świadectwo wiary samego Ignacego. Ukazują także wiarę młodego Kościoła, rozwijającego się mimo prześladowań. Ignacy akcentuje znaczenie jedności w gminach, której źródłem jest ścisła łączność wierzących z biskupami, prezbiterami i diakonami. O Kościele rzymskim pisze, że przewodzi w wierze i miłości. O sobie wyznaje, że dopiero teraz zaczyna być uczniem Chrystusa. Rzymskich chrześcijan prosi żarliwie, by nie starali się go ratować, ale pozwolili mu się zjednoczyć jak najszybciej ze Zbawicielem: „Moje upodobania zostały ukrzyżowane i nie ma we mnie już pożądania ziemskiego. Jedynie woda żywa przemawia do mnie z głębi serca i mówi: »Pójdź do Ojca«”.
Ignacy posługiwał się za życia imieniem Teofor, co znaczy „niosący Boga”. Średniowieczna „Złota legenda” opowiada, że w jego sercu znaleziono po śmierci złotymi literami wypisane imię Chrystusa. Z listów świętego biskupa Ignacego bije wielka duchowa siła, radykalizm, odwaga, nadzieja sięgająca poza horyzont śmierci. „Czyńmy wszystko z tą jedną myślą, że Bóg jest w nas”; „Nie rozprawiajcie o Jezusie Chrystusie, gdy równocześnie pragniecie świata”. Słowa proste, mocne, jednoznaczne. Odsłaniają całą mizerię mojej wiary. Czytam je jak wyrzut sumienia. Czy w ogóle zacząłem już być uczniem Chrystusa? Przecież wcale nie chcę, by moje upodobania zostały ukrzyżowane. Lękam się stać się Bożą pszenicą. Kim więc jestem?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz