Mocne słowa. Ostre i kategoryczne. Radykalne. Czy możliwe, Jezu, byś żądał wyrzeczenia się tego, co ważne w moim życiu? Czy niesiesz przesłanie nienawiści wobec najbliższych?
Mam zburzyć relacje z moją matką, ojcem, bratem? Jak mogę znienawidzić mojego syna? Mam się wyrzec wszystkiego? Dlaczego każesz mi nieść krzyż?
Wiele lat musiało upłynąć i wiele doświadczeń musiało być moim udziałem, bym mogła powiedzieć – tak. Niech tak się stanie. Cokolwiek znaczą Twoje słowa – zgadzam się. Chociaż niewiele rozumiem i wciąż tajemnicą pozostaje sens krzyża i cierpienia, ufam Ci, Jezu.
Upadam, a Ty mnie podnosisz. Wciąż widzę obraz Abrahama, który podnosi rękę na swego syna i wiem, że przychodzi czas przemiany, umierania starego człowieka we mnie. Czas odrzucenia mojego doskonałego planu na życie. Odrzucenia pychy. Umieram, a Ty dajesz mi nowe życie.
Nie potrafię kochać, ale Ty powiedziałeś, że będziesz kochać. Twoje słowa mają moc, która przemienia. Więc patrzę w Twoje oczy i wołam: ulecz mnie, Panie, bym mogła zbudować wieżę mego życia, bym mogła stoczyć zwycięską bitwę o życie wieczne, bym mogła kochać prawdziwie. Tak jak Ty. Z krzyża. Chcę być Twoim uczniem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ewa Rybińska, pracuje w agencji aktorskiej w Warszawie