Żaglowiec bez mocy wiatru nie może wypłynąć na pełne morze, a chrześcijanin nie ma mocy do żeglowania po tym świecie bez tchnienia Ducha Świętego, który jest jego mocą, nade wszystko w słabości
W pismach Nowego Testamentu greckie dynamis oznacza moc cudotwórczą, uzdrawiającą albo uwalniającą, która emanowała z osoby Jezusa. Po kuszeniu na pustyni Jezus wrócił do Galilei w mocy Ducha, a była to taka potęga duchowa, że mógł uzdrawiać. Tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc z Niego wychodziła i uzdrawiał wszystkich. Ta sama moc Ducha Świętego osłoniła Miriam w dniu zwiastowania. Mocy tej doświadczyła kobieta, która uchwyciwszy się szat Jezusa, doznała uzdrowienia z krwawienia. Moc Ducha zstąpiła na Apostołów, gdy szli w pierwszą misję. Mieli moc uwalniania i uzdrawiania, stąpania po wężach i skorpionach. W pełni ta moc objawi się w ponownym przyjściu Jezusa.
Dla nas najważniejsze jest to, by nie zapominać, że ta moc doskonali się w słabościach. Najpiękniejszą stroną słabości człowieka jest pokora, uniżenie się! Jest ono dogłębnym poznaniem prawdy o sobie i jej przyjęciem. Kiedy człowiek ma taką postawę, wtedy najchętniej nawiedza go Duch Święty. Jeśli Bóg ma w nas być wszystkim, my musimy stać się niczym. Zgoda na własną nędzę i bezsilność nie jest łatwa. Poznanie swojej nędzy może wywołać w nas bunt i niepogodzenie się z samym sobą, złość czy załamanie. Prawda może nas zmiażdżyć. Potrzeba w tym doświadczeniu miłości do siebie samego, a nie zgorszenia sobą. Św. Augustyn pisał: „Byleś dał łaskę do wypełnienia tego, co nakazujesz – nakazuj, co chcesz”.
Już synod w Orange w 529 roku, potępiając herezję pelagiańską, stwierdził, iż człowiek sam z siebie nic nie może. Oczywiście nic w sprawie zbawienia, bo potrzebuje łaski Jezusa Chrystusa, a więc mocy Ducha Świętego. Ujawnienie się takiej Bożej mocy potrzebuje tylko jednego warunku: prawdy o sobie samym, czyli świadomości nędzy i bezsilności. Tylko totalne ubóstwo duchowe, czyli rezygnacja z mniemania o sobie, że jest się zdolnym do podniesienia się ze zła i jego skutków na mocy własnych dobrych chęci i wysiłków, sprowadza wszechmoc Ducha Świętego. W pewnym sensie rozpacz Sartre’a była zrozumiała, gdy mówił: „Człowiek może był kiedyś dobry, ale z pewnością było to bardzo dawno”. Tak, był, ale przesiąkł złem i bez wybawienia w Chrystusie może tylko marzyć lub łudzić się, że jest dobry.
Dlatego nie załamuj się swoją bezsilnością, nie zamartwiaj nieudolnością, nie osądzaj się, że nic ci nie wychodzi. Jezus to przewidział. Nie bądź zgorszony sobą, gdy widzisz, że stać cię tylko na podłość grzechu. Niech cię nie dziwi twoja kondycja duchowa, tylko moc Ducha, który z kogoś takiego jak ty jest w stanie uczynić świętego. Zniechęcanie się jest oznaką zaufania do siebie, a nie do Ducha Świętego. Święty Jakub mówi, że wszyscy (a nie niektórzy!) często upadamy (Jk 3,2). Dlatego nie myśl, że ktoś jest lepszy od ciebie. Wszyscy jesteśmy tacy sami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski, OSPPE