Ten fragment Ewangelii przenosi nas w czasy, gdy Jezus osiągnął już popularność. Garnęły się do Niego tłumy. Zdał sobie wówczas sprawę, że potrzebuje pomocników, a Kazanie na Górze było swoistym seminarium duchownym dla Apostołów.
Mieli być przecież głosicielami trudnych prawd, nawet za cenę życia. Jezus wprawdzie nie potępiał bogactwa, sytości czy śmiechu, ale chciał, by Jego uczniowie pamiętali o tym, co najważniejsze, by nie wpadli w pychę czy samozadowolenie. Dla mnie osobiście to trudne, co mówi Jezus, bo jak tu myśleć o radości, gdy moje życie nie jest usłane różami.
Albo czy jest sens w wyrażaniu wiary w świecie, który ma za nic wszelkie wartości? Z drugiej strony brak cierpienia grozi utratą równowagi moralnej, wyczulenia na krzywdę innych. Może pozbawić mnie również radości.
W końcu prawdziwy sukces w pracy czy życiu osobistym bywa okupiony jakimś cierpieniem. Mógłbym zapomnieć też, że celem życia jest czynienie dobra, i to niezależnie od sytuacji materialnej. Przecież zawsze mogę przeprowadzić przez jezdnię staruszkę, udzielić dobrej rady przyjacielowi, pomóc dziecku. To nic nie kosztuje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Niwiński, profesor egiptologii, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim