Warszawski tramwaj. Wracam z pracy. Jestem zmęczony, zdenerwowany i głodny. Na jednym z przystanków wsiada jakiś starszy człowiek. Gdy mnie mija, czuję nieprzyjemny odór.
Przechodzi w głąb pojazdu i zaczyna prosić podróżujących o pieniądze. Gdy podchodzi do mnie, wygłasza jakąś wyuczoną formułkę i wyciąga rękę. „Mowy nie ma” – odpowiadam dość niegrzecznie.
A teraz inna sytuacja. Musiałem niedawno załatwić coś w jednym z urzędów na drugim końcu Polski. W dość bojowym nastroju, przez telefon przedstawiłem mój kłopot. Gdy już spodziewałem się, że usłyszę: „Pan myśli, że ja teraz będę gdzieś biegła i szukała pana dokumentów”, pracownica urzędu grzecznie poprosiła mnie o chwilę cierpliwości, by mogła znaleźć to, o co proszę. Odkładając słuchawkę, byłem bardzo zdziwiony, że sprawę udało się załatwić.
Gdy analizuję teraz obie te historie, dochodzę do wniosku, że mają one ze sobą wiele wspólnego. W moim najgłębszym przekonaniu zdawanie codziennego egzaminu z miłości bliźniego nie polega na „wielkich sprawach”. Czasem wystarczy mój drobny gest, zwykła uprzejmość czy zrozumienie drugiego człowieka. Dzięki takim drobnym rzeczom może i ja kiedyś usłyszę: „Niedaleko jesteś od królestwa Bożego”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rafał Łączny, dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej