W cyklu adwentowym – o kolejnym promieniu świętości: gorliwości i zapale.
Promieniowanie świętości,czyli o nawykach tych, którzy czekają na Pana.Część II: Śmiałość, czyli nawyk wysiłku [ks. Adam Pawlaszczyk]
Część druga naszego adwentowego cyklu poświęcona jest parezji – którą tłumaczymy jako śmiałość, zapał ewangelizacyjny - do której nawiązuje papież, przywołując Jonasza. Ks. Adam Pawlaszczyk tłumaczy, co kryje się za tym terminem i podpowiada, w jaki sposób rozwijać w sobie ten nawyk. „Zanim jednak o tym, co dla nas jako chrześcijan powinno być podstawowym odruchem (dać świadectwo swojej wierze), zróbmy mały ekskurs do samego mówienia, do słów, których na co dzień jako chrześcijanie używamy. Po pierwsze: z mówieniem mamy problem. Ba, ze słowem mamy problem, który przeniesiony następnie na praktykę wiary staje się problemem ze Słowem. Owszem, świat nie sprzyja tym, którzy nie chcą obmowy, kłamstwa, oszczerstwa, kalumnii, przekleństwa, wulgaryzmu. Jeśli jednak jako chrześcijanie nie zrozumiemy ogromnej wagi tego, jakimi słowami posługujemy się w naszej codzienności, z jakim szacunkiem traktujemy swoje i innych wypowiedzi oraz swoich rozmówców, nie miejmy złudzeń: jako świadków Słowa, czyli Jezusa Chrystusa, nikt nie potraktuje nas poważnie. Nie można czcić Słowa, jednocześnie mieszając własne słowo z błotem. Po prostu nie można i Adwent jest świetną okazją do tego, żeby się tej swojej tendencji przyjrzeć. Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi, Słowo stało się ciałem – kwintesencja tych czterech tygodni. Warto wejrzeć w siebie i, analizując swoje nawyki pod tym kątem, próbować coś zmienić! Owszem, kosztem ogromnego niekiedy wysiłku samokontroli, zwłaszcza w sytuacjach, o których wiemy, że kończą się zazwyczaj porażką dobrych postanowień – by nie plotkować, nie obmawiać, nie kłamać, nie ranić słowami. Tylko Jonasz nie podejmuje się trudnych misji. Przynajmniej na początku” – pisze naczelny „Gościa”.
Wierzę w święty Kościół powszechny [Jakub Jałowiczor]
Wiara w Kościół jest częścią katolickiego Credo. Jednak nieraz mają z nią problem nawet ci, którzy uważają się za wierzących w Boga. Jakub Jałowiczor wyjaśnia, co oznacza wierzyć w Kościół i szuka odpowiedzi na pytanie, jak reagować na odpływ ludzi ze świątyń. „Wierzyć w Kościół oznacza wierzyć w obecność Boga pośród nas – mówił bp Andrzej Czaja, przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP, podczas debaty poświęconej nowemu programowi pastoralnemu. – Wierzyć w Kościół to zatem żyć bliskością Boga. Jeśli tak na to spojrzymy, to wiara w Kościół będzie konsekwencją wiary w Boga i jednocześnie sprawdzianem wiary w Boga – dodał. Jak tłumaczył, jeśli człowiek wierzy w Boga, to wierzy także w założony przez Niego Kościół, a jednocześnie wiara w Kościół pokazuje, że dana osoba wierzy w Boga. Stwierdził, że Kościół zasługuje na wiarę, domaga się jej i jest jej wart. Zasługuje dlatego, że nie jest dziełem ludzkim, ale Bożym, oznaczającym zjednoczenie Boga z ludźmi. Według bp. Czai Kościół zasługuje też, by wierzono jemu, bo jego Panem jest Jezus, a Kościół naucza w imieniu Boga. Ponadto Kościół domaga się wiary, bo jest rzeczywistością Bosko-ludzką. Jest zaś wart wiary, bo przekazuje zbawienie” – pisze autor.
NATO czuwa [Bogumił Łoziński]
O reakcji NATO na uderzenie rakiety w terytorium Polski, odpowiedzialności za zabicie naszych obywateli oraz strategii wojskowej naszego państwa w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim mówi ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski. „Nastąpiła w Polsce zmiana podejścia do kwestii obronności. Jest grupa państw, których wielkość i położenie powodują, że zwiększanie wydatków obronnych nie będzie miało większego znaczenia dla ich statusu oraz sprawczości. Dla Polski ma to znaczenie, ponieważ jesteśmy na tyle dużym państwem, że silna armia może zmienić naszą sytuację strategiczną, łącznie z tym, że będziemy w stanie zapewnić sobie i naszym sojusznikom w regionie bezpieczeństwo. To się przekłada także na naszą pozycję polityczną. Dlatego w naszym przypadku wydatki obronne mają duże znaczenie” – podkreśla ambasador.
Widzę Cię, Zacheuszu! [Marcin Jakimowicz]
O Kościele, który musi nauczyć się płakać z płaczącymi w rozmowie z Marcinem Jakimowiczem mówi ks. prof. Tomaš Halik. „Mówię i robię to, co uważam w sumieniu za swój obowiązek. To, że przysparza mi to wrogów, jest naturalną konsekwencją, z którą muszę się liczyć. Ale nie sprawia mi to szczególnej przyjemności. Nie jestem masochistą. Przeciwieństwem „tradycjonalizmu” jest Tradycja. Bo tradycjonalizm wybiera sobie jakąś formę (postać) chrześcijaństwa, Kościoła i teologii, wyrywa ją z kontekstu i chce utrwalić i uznać za wartość absolutną. Absolutyzacja wartości względnych jest idolatrią; tradycjonalizm jest herezją idolatrii, przez brak wiary w nieustanne działanie Ducha Świętego w historii Kościoła” – mówi czeski kapłan.
Karać surowo i bezwzględnie [Bogumił Łoziński]
Posłowie odrzucili poprawki Senatu i przyjęli rządową nowelizację Kodeksu karnego. Teraz dokument czeka na podpis prezydenta. Bogumił Łoziński przygląda się niektórym zapisom, które wprowadzają daleko idące zmiany. „Wiele emocji wzbudza nowy artykuł, który przewiduje, że kierowcy mającemu nie mniej niż 1,5 promila alkoholu we krwi zostanie skonfiskowany samochód. Stanie się tak niezależnie od tego, czy spowodował wypadek drogowy. Policja od razu zajmie jego auto na okres do siedmiu dni, a następnie prokurator orzeknie zabezpieczenie tego mienia, zaś sąd obligatoryjnie przepadek pojazdu.
Krytycy tego paragrafu zwracają uwagę, że rola sądu zostaje tu sprowadzona do akceptacji orzeczenia prokuratora, bez przewodu sądowego. Jednak nie do końca tak jest. W szczególnych okolicznościach sąd będzie mógł odstąpić od orzeczenia przepadku samochodu. Natomiast nie będzie litości dla drogowych „recydywistów” prowadzących auto pod wpływem alkoholu – oni stracą pojazd, jeśli badanie wykaże obecność alkoholu we krwi powyższej 0,5 promila. Jeżeli samochód nie jest wyłączną własnością kierowcy prowadzącego go po spożyciu alkoholu, sąd orzeknie przepadek równowartości ceny pojazdu sprzed wypadku, co oznacza, że kierowca zapłaci tyle, ile wart będzie samochód, który prowadził po pijanemu, kiedy został zatrzymany przez policję. Oszacowanie wartości pojazdu odbędzie się bez udziału biegłych” – wskazuje autor.