Gdy czytałam tę Ewangelię, uderzyła mnie niezwykła ufność uczniów w stosunku do Jezusa. To, jak poszli za Panem – bez pytań, ociągania, podejrzliwości. Tak łatwo i zarazem trudno uwierzyć, że w jednej chwili podążyli za Nauczycielem.
Łatwo, bo decyzja podjęta w jednym momencie nie jest jeszcze obarczona ciężarem odpowiedzialności. Nie myśli się o przyszłości, kiedy do jakiegoś czynu popychają nas emocje, intuicja. Jednak ci, którzy wiernie starają się trwać przy Chrystusie, czasem odczuwają ciężar – całą odpowiedzialność swej decyzji.
Ta Ewangelia przypomniała mi proces mojego stawania się dla Chrystusa; proces, w którym dojrzewała decyzja o tym, by stać się jednym z ludzi, na których mógłby polegać. Przypomnieli mi się ludzie spotkani na mej drodze, ci, którzy mnie umacniali i ci, którzy bali się razem ze mną. Od tej chwili minęły prawie dwa lata. Przyjmując chrzest, złożyłam przysięgę, że nigdy nie przestanę się starać. Czasem czuję się jak jeden z tych rybaków, oderwanych od swej pracy do Boga, zmagających się z koniecznością przestawienia swojego życia na zupełnie inne tory, stających wobec swoich słabości, z którymi nie przyzwyczaili się walczyć. Oni po prostu poszli za Nim.
* Szczęśliwa żona, studentka polonistyki, poetka. Mieszka w Gdańsku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Nowaczewska