Bóg mówi w mroku i budzi Cię z nocy. Mówi w mroku, bo umiłował sobie tajemnice i samotność swych wybrańców Bóg budzi też z nocy, bo nienawidzi grzechu i nieprawości.
Samuel otrzymywał słowo, ale to słowo pchało go do człowieka. Nie pojmował go dobrze, ale dzielił się z drugim człowiekiem. Rozpoczyna swoją historię proroka w ciemnościach, będąc sługą zobojętniałego arcykapłana Helego. Jest pozbawiony oparcia i pozbawiony wielu rozrywek tego świata. Spał skromnie w przybytku, a więc chwile ciemności spędzał z Bogiem. Wystarczył mu Bóg.
Bóg mówi w mroku i budzi Cię z nocy. Mówi w mroku, bo umiłował sobie tajemnice i samotność swych wybrańców: „A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem” (Rdz 15,17–18). Przymierze z Abramem dokonało się w mroku nieprzeniknionym. Samotność patriarchy wypełniała obecność Boga. Im większa samotność, tym większa szansa na odkrycie Obecności. Ale Bóg budzi też z nocy, bo nienawidzi grzechu i nieprawości. „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła!” (Rz 13,12).
Bóg mówi do kogoś skromnego, pogrążonego w ciemności i małego, jak Samuel. Nie martw się więc tym, że nic dla nikogo nie znaczysz i jesteś małym człowiekiem. Bóg właśnie z małym Samuelem chciał rozmawiać, a nie z wielkim i sławnym Helim. Ty też w nocy możesz usłyszeć wołanie Boga i zerwiesz się zapewne przerażony, wpatrując się w ciemność i nasłuchując uważnie kroków za drzwiami. Możesz usłyszeć głos Pana na ulicy lub w restauracji, w pracy lub w chwili załamania, kiedy wszyscy cię opuszczą, albo w czasie tańca, a na pewno w świątyni, i to nawet takiej, w której zgasły wszystkie świece.
Uczniowie Jana poszli za Jezusem, idąc zwykłą drogą, która dla nich nigdy się już nie skończyła i stała się drogą niezwykłych przeżyć. Możesz usłyszeć nawet głos Boga, gdy ciemność twoich grzechów usunie światło nadziei i wydaje Ci się, że twoje życie to zwykła, szara ścieżka, jedna z miliona. Można iść za Jezusem zawsze, ale wielu pozoruje swoje pójście za Nim, a niewielu naprawdę idzie. Idąc za Jezusem, idziemy za Osobą, za Jego miłością. Nie po to, by się podlizywać, udawać pobożność, wypełniać obowiązki lub zadowalać osobiste roszczenia.
Samuel służył Panu przy bezbożnym kapłanie. Świętemu człowiekowi nie przeszkadza czyjaś bezbożność. Ostatnie zdanie czytania mówi, że Bóg nie pozwolił upaść na ziemię żadnemu słowu, które wypowiedział Samuel. Nie rzucał słów na wiatr – powiedzielibyśmy współczesnym językiem. Wszystko, co Samuel powiedział, budziło innych do miłości Boga. Żadne słowo nie marnuje się u tego, kto każde Słowo Boga przeżywa jak przebudzenie.
Jezus spytał uczniów: „Czego szukacie?”. To ważne pytanie, które zmusiło uczniów do zastanowienia się nad celem ich losu. A czego szukasz Ty? Spytali go o mieszkanie, szukając i dla siebie miejsca zatrzymania się. Tymczasem mieszkać z Jezusem, to ciągle iść, to nieustannie zrywać się z ciemności, budzić się z koszmaru grzechu, być gotowym opuścić wygodę własnego snu, byleby wykonać Jego nakaz. Dopiero kiedy się idzie za Jezusem, widzi się, co to znaczy mieszkać z Bogiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski OSPPE