Nie ma dnia, w którym Bóg nie czeka na nas, zaproszonych na ucztę. Ile razy jesteśmy jak ewangeliczni goście. Wykręcamy się swoimi obowiązkami, zapracowaniem, lub lekceważymy zupełnie to zaproszenie.
Obserwuję dzisiejsze „uczty” różnych ludzi i ich gości. Jedne przyjęcia są bardziej udane, inne mniej. Każde się jednak kiedyś kończy i pozostaje jakiś niedosyt. Może to żal, że już koniec; może ulga, że można je już opuścić.
Oby każdy z nas przyjął w porę zaproszenie Pana na „prawdziwą ucztę” – ucztę, która jest jedyna w swoim rodzaju, która nigdy się nie kończy, która jest w stanie uszczęśliwić każdego z nas. Ta uczta na pewno nie zostawi niedosytu. Jednak zanim przyjmiemy zaproszenie, przyjrzyjmy się bacznie sobie, czy jesteśmy godni ucztować z Bogiem? Jeszcze jest czas na zmianę „szaty” naszego życia.
Gustaw Kwapich, mąż Marii, ojciec Mateusza, Filipa i Karola, kucharz w jednej z katowickich restauracji
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Gustaw Kwapich