Myśl wyrachowana: Ludzkość coraz więcej wie, ale coraz mniej rozumie
W „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Magdaleną Środą. Można było odnieść wrażenie, że pani etyk głęboko gardzi polskim społeczeństwem i nienawidzi go za to, że jest katolickie. To jednak niemożliwe, bo nienawiść i pogarda to cechy zarezerwowane dla katolików, pani Środa zaś, jak przypomniała, jest ateistką. Dzięki temu widzi na przykład, że wychowanie prorodzinne jest korupcjogenne, czego dowodem jest Waldemar Pawlak. Zagadnięta o zwolenników kary śmierci, orzekła: „To nie są dopuszczalne poglądy”. I dodała: „Powinniśmy przyjąć jakieś założenia o postępie moralnym naszej cywilizacji”. Znamienne słowa. Już od oświecenia wpływowe jednostki każą wierzyć, że ludzkość jest coraz lepsza, o ile odrzuca „przesądy religijne” i otwiera się na „światło rozumu”. Tym samym na czoło listy wrogów ludzkości wysunął się człowiek religijny.
Głównym źródłem takiego myślenia jest właśnie ideologiczny ateizm. Ateista jest ślepy na świat duchowy, sądzi więc, że moralność rządzi się tymi samymi prawami rozwoju, co technika. Wydaje mu się, że kolejne pomysły cywilizacji są zawsze doskonalsze niż poprzednie, tak jak pralka automatyczna jest lepsza od pralki „Frania”, ta zaś była lepsza od urządzenia zwanego tarą. Stąd takie uwielbienie dla słowa „postęp”. Postęp miałby dotyczyć wszystkiego, więc to, co wymyślono później, zawsze musiałoby być lepsze od tego, co było wcześniej. Skoro wynalazek koła był postępem, to jeszcze większym postępem musi być wynalazek Koła Przyjaciół Miłości Gejowsko-Lesbijskiej. Motyka czy erotyka – wszystko jest coraz lepsze i już. Należy to zapisać jako dogmat, a opornych zniszczyć, żeby nie przeszkadzali w celebrowaniu dialogu, tolerancji i pluralizmu.
Ale zaraz. Skoro nasza cywilizacja taka moralna, to dlaczego akurat ona zafundowała światu największe ludobójstwo, jakie ta planeta widziała? I czemu autorami tej potworności były systemy, które chrześcijaństwo darzyły jeszcze mniejszą sympatią niż Magdalena Środa? Praktyczny ateista (może nim być nawet katolik „niepraktykujący”) na to pytanie nie odpowie, bo nie może uznać, że o moralność toczy się bezustanna walka „przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich”. Jeśli ani w duszę, ani w diabła nie wierzy, za złe uznaje tylko to, co narusza interesy „postępu”. W efekcie mamy tę postępową cywilizację, która trzęsie się nad karą śmierci dla złoczyńców, ale na zimno zabija miliony niewinnych dzieci. Inwigiluje odpowiedzialnych rodziców na okoliczność przemocy, ale dzieci oddaje zalegalizowanym związkom zboczeńców. Dba o opiekę zdrowotną, ale zdesperowanym wiąże stryczki i usłużnie wykopuje im spod nóg stołki. I trwa w zachwycie nad swoją doskonałością.
To nieprawda, że cywilizacja czyni ludzi lepszymi. Gdy odrzuca „pierwiastki duchowe”, czyni ich ślepymi na panoszące się zło. Dzięki temu nie widzą jego podstępów i cieszą się, że są tacy dobrzy. Postęp moralny jest możliwy tylko wtedy, gdy człowiek uznaje prawo naturalne i głos sumienia. Gdy nie uznaje – jest postęp techniczny: powstaje komfortowa autostrada do piekła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak